”ROBIĘ KONTROLĘ”

    Tytułowa ''kontrola'' oznacza w slangu sadowniczym chłodnię ULO, zaś cytowana wypowiedź pochodzi od sadownika, który w ten sposób podsumował mijający sezon handlu owocami. Zwiększone przychody wykorzystał na adaptację zwykłej chłodni na obiekt z kontrolowaną atmosferą. Sądzi, że tak dobrej do tego okazji nie będzie przez najbliższe 4, 5 lat.

    Inny (ale równie dobry) sadownik, poproszony o najbardziej oczywistą refleksję, jaka nasuwa mu się pod koniec sezonu, stwierdził krótko: ”karczuję Idareda i Cortlanda”. Za jedyny komentarz do tej wypowiedzi niech posłuży stwierdzenie, że ten producent ULO już ma. Wszelkie ostatki Idareda, jakie z dużym trudem udało się jeszcze tu i ówdzie zebrać, okazały się bardzo cenne. W III dekadzie kwietnia cena eksportowa jabłek tej odmiany doszła do 1,4 zł/kg. Tyle samo na początku maja żądali za kilogram Idareda straganiarze z warszawskiego zieleniaka. Powody nader optymistycznych nastrojów wśród ludzi zajmujących się handlem jabłkami ze Wschodem są więc poniekąd zrozumiałe. Mówi się, że najsolidniejsze firmy ”po tamtej stronie” przetrwały kryzys, a Polska prawie odzyskała na wschodnich rynkach pozycję utraconą w ubiegłych latach. Ceny naszych jabłek były do przyjęcia dla tamtejszych odbiorców, czego nie można powiedzieć o notowaniach jabłek z UE. Większość wysiłku finansowego Komisji Europejskiej koncentruje się na zagospodarowaniu cukru, zboża i wieprzowiny. Dlatego na duże dopłaty do jabłek już nie starcza, a bez takich dotacji ”unijne” owoce są dla rosyjskiego klienta trzy razy droższe niż przed rokiem.





    TABELA 1. DYNAMIKA CEN WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM – MAJ ’99/MAJ ’98: H – hurt, D – detal


    Ale, mimo wszystko, z optymizmem i u nas trzeba być ostrożnym. Przecież od ponad dwóch miesięcy dolar uparcie ”trzyma się” blisko 4 zł. Obok doraźnych korzyści cenowych oznacza to również osłabienie złotówki oraz wzrost kosztów produkcji paliwo podrożało w tym roku już siedem razy, a na tym nie koniec). Analizowane co miesiąc hurtowe ceny jabłek, po stabilizacji marcowo-kwietniowej obecnie wzrosły zauważalnie, bo średnio o 28%. Jest to miara tego, co zyskali sadownicy, którzy przetrzymali owoce do maja. Dynamika cen zdaje się słabnąć. W ubiegłym miesiącu hurtowe i detaliczne ceny jabłek były wyższe średnio o 40% niż w analogicznym okresie 1998 r. Obecnie pozostało z tego 12% w hurcie i 26% w detalu. To, że detaliści ”stracili” mniej, wynika z kilku przyczyn. – Dla ”szarego” człowieka jabłka zrobiły się drogie i pomimo dobrej na ogół jakości sprzedają się gorzej. Właściciele straganów i warzywniaków kupują więc zaledwie parę skrzynek na tydzień i ”piłują” towar, utrzymując wysokie ceny. – Jabłka sprzedają się gorzej także dlatego, że obecnie banany (a w niektórych supermarketach i pomarańcze) są od nich tańsze. – Narasta konkurencja najrozmaitszych nowalijek, a wielu potencjalnych klientów uważa, że jabłka smakują późną wiosną znacznie gorzej niż 2, 3 miesiące temu. Czyli drogie, bo mało i mało, bo drogie…





    TABELA 2. CENY OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM W MAJU 1998 I 1999 ROKU: * współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych)


    Obfitość owoców południowych na warszawskim rynku jest niepokojąca, bo przy niskich ich cenach oznacza utratę sporego kawałka rynku jabłek teraz, zaś w przyszłości – i innych krajowych owoców. W ciągu sześciolecia 1992-97 spożycie krajowych owoców wzrosło prawie o 24%, zaś importowanych – aż o 42%. Co gorsza, bieżąca statystyka też nie napawa optymizmem. W pierwszym kwartale tego roku import owoców południowych przekroczył 246 tys. ton (rok temu 228 tys. ton). W całym 1998 roku sprowadziliśmy około 650 tys. ton tych owoców. Te dane, pochodzące z GUS i PIOR, świadczą o tym, że nie widać jakoś skutków działań antyimportowych zapowiadanych przez nowego ministra. Wygląda zresztą na to, że ogrodnictwo traktowane jest nadal jako ubogi krewny rolnictwa. Sporo w tym zresztą naszej winy – federacji organizacji ogrodniczych jak nie było, tak nie ma. Tegoroczna wiosna obfitowała w kaprysy pogody i opady. Na Mazowszu walkę z parchem trzeba było zacząć jeszcze w Wielkim Tygodniu. Do końca kwietnia wykonano już 4-6 zabiegów, a obfite opady bardzo je utrudniały. W wielu sadach, nawet po murawie, chodziło się jak po torfowisku albo podeschniętym bagnie. Nic więc dziwnego, że ciągniki tonęły, i to po kilka razy.





    TABELA 3. CENY OWOCÓW NA RYNKU WARSZAWSKIM W MAJU 1999 ROKU (zł/kg): * – odmiany: Red i Golden Delicious, Granny Smith, L – towar luzem, F – towar w folii, S – towar w siatkach


    W momencie pisania tego felietonu tegoroczna wegetacja była już bardzo zaawansowana – na początku maja rozpoczęło się kwitnienie. Przewidywania co do jego obfitości były zróżnicowane. W rejonie Grójca i Warki bano się, że będzie znowu ponad 2 mln ton jabłek. W okolicach Warszawy, na Podlasiu i w rejonie Serocka oraz Dębego kwitnienie zapowiadało się słabiej. W owocujących sadach jabłoniowych szkód mrozowych praktycznie nie ma. Na gruszach nieznacznie uszkodzone zostały pąki, których jednak jest dość dużo. Słychać natomiast o sporych stratach w wielkopolskich sadach czereśniowych.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułPAPRYKA W TUNELACH FOLIOWYCH – OCHRONA PRZED SZKODNIKAMI
    Następny artykułKLIENCI NIE CHCĄ GENETYCZNIE ZMODYFIKOWANYCH ROŚLIN

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.