- Jest już pełnia wiosny i sadownicy powinni bacznie obserwować nasilenie występowania szkodników. Są okresy, w których wiele gatunków pojawia się prawie równocześnie. Takich kumulacji lotów (zwójkówek, pryszczarków, owocnic, toczyka) trzeba się spodziewać w fazie różowego pąka i opadania płatków kwiatowych. Od końca kwitnienia do dwu tygodni po nim należy zwalczać bawełnicę korówkę, która w ubiegłym roku wystąpiła w sandomierskich sadach wyjątkowo licznie.
- W regionie sandomierskim mamy ogniska zarazy ogniowej. W ich sąsiedztwie szczególnie, ale także w każdym z sadów jabłoniowych i gruszowych, musimy często kontrolować drzewa. Najważniejsze jest ich przeglądanie w okresie kwitnienia i tuż po nim – wczesne zauważenie choroby ma podstawowe znaczenie w jej zwalczaniu. Profilaktyka oraz ograniczanie rozprzestrzeniania się zarazy ogniowej polega na l zwalczaniu mszyc i miodówek mogących ją przenosić, l opryskiwaniach drzew preparatami miedziowymi na początku i w pełni kwitnienia, l ograniczeniu lub zaniechaniu nawożenia azotowego, l powstrzymaniu się od wprowadzania uli do sadów zagrożonych chorobą.
- W sadach gruszowych uwagi wymagają miodówki. Powodzenie w ograniczaniu ich wystąpienia może zapewnić terminowe opryskiwanie i dodanie do preparatów wspomagaczy olejowych.
- Producenci wiśni i czereśni muszą w bieżącym sezonie zwrócić szczególną uwagę na zwalczanie brunatnej zgnilizny drzew pestkowych. Szkodnikiem, który może zaskoczyć wielu sadowników uprawiających wiśnie, będzie nasionnica trześniówka. Jej występowanie w ubiegłym roku — szczególnie w gminach Obrazów i Leniów — w pełni uzasadnia stawianie takich prognoz.
Adam Fura — WODR Modliszewice, oddział w Sandomierzu
- Wśród sadowników powszechna jest metoda opryskiwania "na komunikat" — PIOR-owski komunikat sygnalizacyjny jest dla nich równoznaczny z poleceniem "opryskuj". Taki wariant postępowania — zwłaszcza gdy sadownik nie ma wystarczającej wiedzy i doświadczenia do samodzielnego określenia rodzaju zagrożeń czyhających na jego uprawy — jest lepszy niż ochrona "na nosa". Jednak pamiętajmy: komunikat informuje tylko o możliwości wystąpienia jakiejś choroby czy szkodnika, które — jeżeli przekroczą próg szkodliwości — powinny być zwalczane, oraz o optymalnym terminie i sposobie zabiegu. Producent musi jednak sprawdzić konieczność interwencji w swoim sadzie przeglądając systematycznie liście i pędy roślin. Musi także wziąć poprawkę na lokalne warunki panujące w jego gospodarstwie — w zależności od położenia sadu (zagłębienie, stok południowy czy północny, gleba ciepła lub zimna itd.), które mogą spowodować nawet kilkudniowe różnice pomiędzy terminem zabiegu podawanym w komunikacie a optymalnym dla danego gospodarstwa czy nawet kwatery. Przypomnienie może banalne, ale okazuje się, że sadownicy często zapominają o najprostszych prawidłach skutecznej ochrony.
- Jeszcze co do lustracji. Sporo kłopotów sprawia pordzewiacz jabłoniowy. Określanie nasilenia jego występowania przeprowadzane w sadzie daje nieraz inne wyniki, niż analiza próbek przesyłanych do laboratoriów. W sadzie znajdowałem zwykle więcej osobników, w bardziej komfortowych warunkach laboratoryjnych, z użyciem lepszego sprzętu — mniej. Pordzewiacze jakoś "ginęły" z pąków czy liści po drodze — uważam więc obserwację w sadzie za bardziej miarodajną.
- Jeżeli przesyłamy próbki pędów czy liści do analiz, nie pakujmy przesyłki w foliowe woreczki! Bardzo szybko zaparzają się w nich, pleśnieją utrudniając lub uniemożliwiając diagnozę. Przesyłki umieszczajmy w tekturowych pudełkach lub papierowych kopertach.
- Dla określania zagrożenia sadu przez owocówki i letnie pokolenia zwójkówek nadal można wykorzystywać pułapki feromonowe i lepowe. W rejonie grójecko-wareckim są one dostępne w Chemipanie (Warszawa) i Medchemie (Piaseczno), niektórych sklepach ogrodniczych, stacjach PIOR-u, ODR-ach.
Piotr Gościło — doradca sadowniczy Grupy Hasło
– W rejonie sandomierskim tak, jak w latach ubiegłych, począwszy od fazy różowego pąka, lokalne Radio Leliwa codziennie — oprócz niedziel — o godzinie 1215 i 1715 podawać będzie informacje, w jakim stopniu warunki klimatyczne sprzyjają infekcjom i rozwojowi parcha jabłoni.
– Jest już pełnia wiosny i sadownicy powinni bacznie obserwować nasilenie występowania szkodników. Są okresy, w których wiele gatunków pojawia się prawie równocześnie. Takich kumulacji lotów (zwójkówek, pryszczarków, owocnic, toczyka) trzeba się spodziewać w fazie różowego pąka i opadania płatków kwiatowych. Od końca kwitnienia do dwu tygodni po nim należy zwalczać bawełnicę korówkę, która w ubiegłym roku wystąpiła w sandomierskich sadach wyjątkowo licznie.
– W regionie sandomierskim mamy ogniska zarazy ogniowej. W ich sąsiedztwie szczególnie, ale także w każdym z sadów jabłoniowych i gruszowych, musimy często kontrolować drzewa. Najważniejsze jest ich przeglądanie w okresie kwitnienia i tuż po nim – wczesne zauważenie choroby ma podstawowe znaczenie w jej zwalczaniu. Profilaktyka oraz ograniczanie rozprzestrzeniania się zarazy ogniowej polega na l zwalczaniu mszyc i miodówek mogących ją przenosić, l opryskiwaniach drzew preparatami miedziowymi na początku i w pełni kwitnienia, l ograniczeniu lub zaniechaniu nawożenia azotowego, l powstrzymaniu się od wprowadzania uli do sadów zagrożonych chorobą.
– W sadach gruszowych uwagi wymagają miodówki. Powodzenie w ograniczaniu ich wystąpienia może zapewnić terminowe opryskiwanie i dodanie do preparatów wspomagaczy olejowych.
– Producenci wiśni i czereśni muszą w bieżącym sezonie zwrócić szczególną uwagę na zwalczanie brunatnej zgnilizny drzew pestkowych. Szkodnikiem, który może zaskoczyć wielu sadowników uprawiających wiśnie, będzie nasionnica trześniówka. Jej występowanie w ubiegłym roku — szczególnie w gminach Obrazów i Leniów — w pełni uzasadnia stawianie takich prognoz.
Adam Fura — WODR Modliszewice, oddział w Sandomierzu
– Wśród sadowników powszechna jest metoda opryskiwania „na komunikat” — PIOR-owski komunikat sygnalizacyjny jest dla nich równoznaczny z poleceniem „opryskuj”. Taki wariant postępowania — zwłaszcza gdy sadownik nie ma wystarczającej wiedzy i doświadczenia do samodzielnego określenia rodzaju zagrożeń czyhających na jego uprawy — jest lepszy niż ochrona „na nosa”. Jednak pamiętajmy: komunikat informuje tylko o możliwości wystąpienia jakiejś choroby czy szkodnika, które — jeżeli przekroczą próg szkodliwości — powinny być zwalczane, oraz o optymalnym terminie i sposobie zabiegu. Producent musi jednak sprawdzić konieczność interwencji w swoim sadzie przeglądając systematycznie liście i pędy roślin. Musi także wziąć poprawkę na lokalne warunki panujące w jego gospodarstwie — w zależności od położenia sadu (zagłębienie, stok południowy czy północny, gleba ciepła lub zimna itd.), które mogą spowodować nawet kilkudniowe różnice pomiędzy terminem zabiegu podawanym w komunikacie a optymalnym dla danego gospodarstwa czy nawet kwatery. Przypomnienie może banalne, ale okazuje się, że sadownicy często zapominają o najprostszych prawidłach skutecznej ochrony.
– Jeszcze co do lustracji. Sporo kłopotów sprawia pordzewiacz jabłoniowy. Określanie nasilenia jego występowania przeprowadzane w sadzie daje nieraz inne wyniki, niż analiza próbek przesyłanych do laboratoriów. W sadzie znajdowałem zwykle więcej osobników, w bardziej komfortowych warunkach laboratoryjnych, z użyciem lepszego sprzętu — mniej. Pordzewiacze jakoś „ginęły” z pąków czy liści po drodze — uważam więc obserwację w sadzie za bardziej miarodajną.
– Jeżeli przesyłamy próbki pędów czy liści do analiz, nie pakujmy przesyłki w foliowe woreczki! Bardzo szybko zaparzają się w nich, pleśnieją utrudniając lub uniemożliwiając diagnozę. Przesyłki umieszczajmy w tekturowych pudełkach lub papierowych kopertach.
– Dla określania zagrożenia sadu przez owocówki i letnie pokolenia zwójkówek nadal można wykorzystywać pułapki feromonowe i lepowe. W rejonie grójecko-wareckim są one dostępne w Chemipanie (Warszawa) i Medchemie (Piaseczno), niektórych sklepach ogrodniczych, stacjach PIOR-u, ODR-ach.
Piotr Gościło — doradca sadowniczy Grupy Hasło