Ostatnie w XX wieku targi Fruit Logistica 2000 (towarzyszące wystawie spożywczo-rolno-przemysłowej — Grüne Woche) odbyły się w styczniu w Berlinie.W ciągu trzech dni (13–15.01.2000 r.) swoją ofertę przedstawiło 586 firm zajmujących się produkcją i handlem owocami, warzywami i — po raz pierwszy w historii tej imprezy — kwiatami ciętymi i ozdobnymi roślinami doniczkowymi (przeznaczonymi do sprzedaży na stoiskach samoobsługowych — fot. 1). Fruit Logistica to obecnie największe tego typu targi na świecie. W tym roku przyciągnęły one przedstawicieli 42 krajów, o 15 więcej niż w roku ubiegłym. Naszą część Europy, oprócz Polski, reprezentowały także Bułgaria, Rumunia i Węgry. W tej grupie wystawców najefektowniejsze było wspólne (18 firm) stoisko Węgrów, którzy pojawili się w Berlinie już po raz czwarty i na 140 m2 (przed laty zaczynali od 12 m2) pokazali szeroką ofertę swoich warzyw, owoców, przetworów, przypraw oraz, chyba największą na targach, liczbę gatunków i odmian grzybów uprawnych (fot. 2). Być może dobrym pomysłem na przyszłość byłoby wyeksponowanie na polskim stoisku także, innych niż jabłka, produktów naszego ogrodnictwa i zakładów przetwórczych. | ||||
| ||||
Wiek hipermarketów | ||||
Większość wystawców pytana o największe zmiany, jakie w międzynarodowym obrocie warzywami i owocami przyniesie kolejne stulecie, odpowiadała, że będzie to era super- i hipermarketów, do których wymagań będą się musieli dostosować producenci oraz pośrednicy. Poszczególne sieci tych placówek będą się łaczyć w jeszcze większe (już obecnie, na rynku brytyjskim pozostały tylko cztery). Proces ten przyspieszyło wejście do Europy największej na świecie, amerykańskiej sieci handlowej Wal-Mart (otwarła swoje sklepy w Wielkiej Brytanii i Niemczech, a nieoficjalnie mówi się, że planuje dalszą ekspansję na Wschód). Przeciwwagą dla inwestycji amerykańskich ma być połączenie dwóch europejskich handlowych "gigantów" — sieci Carrefour i Promodes. W niektórych krajach na Zachodzie, już przed około dziesięciu laty, supermarkety przejęły większość udziałów w obrotach artykułami spożywczymi, ale w tym samym czasie tylko 30% w handlu owocami i warzywami. Gros produktów ogrodniczych przeznaczonych do bezpośredniego spożycia wciąż jeszcze trafiało wtedy do klientów poprzez sklepy specjalizujące się w tej grupie towarów. Pod koniec lat 80. powszechne było przekonanie, że supermarkety nigdy nie będą mogły konkurować asortymentem oraz jakością warzyw i owoców z ,,zieleniakami". Jedynym atutem dużych sieci handlowych były niższe ceny. W ciągu kolejnych dziesięciu lat sytuacja zmieniła się całkowicie i to, co wydawało się niewiarygodne, stało się faktem. Nabywcy nie tylko "przekonali się" do kupowania warzyw i owoców w supermarketach, ale w większości uważają obecnie, że placówki te gwarantują wysoką jakość produktów oraz ich dostępność (w pełnym asortymencie) przez cały rok, od rana do wieczora. Co najciekawsze, ceny warzyw i owoców w dużych sieciach handlowych wzrosły i nie różnią się obecnie od tych na nielicznych działających jeszcze bazarach i w "warzywniakach". Do takiej sytuacji doszło w wyniku zmiany polityki handlowej. Zamiast koncentrowania się na szerokiej gamie produktów spożywczych, dla których marża jest niewielka (kilka procent w przypadku chleba czy mąki), wielkie sieci handlowe skupiły się na warzywach i owocach, gdzie marża dochodzi do 30%, a nawet 40%. Ponieważ oferta gatunków i odmian tych produktów jest mniej więcej jednakowa we wszystkich supermarketach, w przyszłości ich zaopatrzeniowcy będą poszukiwali oryginalnych nowości, przyciągających klienta. Już obecnie w Europie Zachodniej zauważalny jest trend wykupywania wyłącznych praw handlowych do nowych towarów. Dlatego też na targach po raz pierwszy pojawiły się, na przykład, firmy hodowlano-nasienne. Postanowiły one zaprezentować swoje najnowsze odmiany najpierw potencjalnym odbiorcom, aby dopiero po ich akceptacji, skierować tę ofertę do producentów. Holenderska firma Rijk Zwaan kusiła supermarkety pomidorami groniastymi o wydłużonym kształcie owoców (fot. 3) oraz "mini" ogórkami (mniejsze owoce są chętniej kupowane, gdyż można je zużyć na jeden posiłek) do uprawy pod osłonami (fot. 4). Dużym zainteresowaniem handlowców cieszyło się stoisko Consortio Radicchio Di Treviso — włoskiej organizacji skupiającej kilkanaście grup producenckich z okolic Wenecji. Włosi przywieźli do Berlina trzy niezwykle oryginalne odmiany cykorii liściowej (fot. 5), na której produkcję zapewnili sobie wyłączność, uzyskując w 1996 roku unijny certyfikat (Protected Geographical Indication, C.E. Reg. 1263) potwierdzający, że warzywa te osiągają właściwy smak i wygląd tylko wtedy, gdy są uprawiane w regionie swojego pochodzenia. Dzięki temu producenci warzyw z prowincji Treviso uzyskali źródło dochodu, a supermarkety nowy produkt, który udało się wypromować jako ekskluzywny towar (za ten "kawior pośród warzyw" trzeba zapłacić w Niemczech od 15–20 DEM/kg), sprzedawany nie tylko w Europie, ale i w USA oraz Japonii. | ||||
| ||||
Polskie stoisko | ||||
Również w 2000 roku, dzięki staraniom Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych, a szczególnie profesora Eberharda Makosza, na targach Fruit Logistica przedstawiona została oferta polskich jabłek (fot. 6). Na wspólnym stoisku, oprócz kilku zrzeszeń i prywatnych gospodarstw sadowniczych, zaprezentowały się po raz pierwszy giełdy rolno-spożywcze — z Poznania i Lublina. W tym roku znacznie więcej było handlowców zainteresowanych sprzedażą swoich jabłek w Polsce, niż zakupem tych owoców w naszym kraju. Wynikało to głównie z bardzo dużej podaży i niskich ich cen w UE. Jeśli już ktoś chciał u nas kupić jabłka, to z zamiarem dalszej ich wysyłki, na przykład do Słowenii. Znacznie częściej niż o owoce pytano o polską cebulę, kurki czy pieczarki. Na stoisko przybywali także polscy przedstawiciele sieci hipermarketów z zapytaniem, gdzie można w kraju zaopatrywać się w takie jabłka. | ||||
| ||||
Problemy z nadprodukcją owoców w UE | ||||
W 1999 roku w Unii Europejskiej wyprodukowano 33 mln ton owoców, czyli aż o 15% więcej niż w 1998 roku. W związku z tak dużymi zbiorami nastąpił znaczny spadek cen owoców. Na przykład, w Niemczech truskawki w 1999 roku były tańsze o 7% niż w ubiegłym sezonie, śliwki — o 45%, czereśnie — o 30%, a jabłka, pomimo i tak już bardzo niskich cen — o 15%. W tym ostatnim przypadku kryzys trwa już w zasadzie trzy lata. Niskie ceny jabłek, nie przekraczające często nawet kosztów produkcji, doprowadziły do bankructwa wielu sadowników w Holandii. Nic więc dziwnego, że dostawcy tych owoców liczą na ich eksport do Europy Wschodniej, gdzie zbiory jabłek w ubiegłym sezonie były niewielkie. Potwierdzało się to podczas targów Fruit Logistica w rozmowach z przedstawicielami różnych spółdzielni sadowniczych z UE. Według nich, eksport na Wschód znacznie pomógłby rozluźnić napiętą sytuację na rynku jabłek. Liczą również, że z powodu mniejszych zbiorów tych owoców na południowej półkuli i w związku z tym mniejszej ich podaży do Europy, będą mogli sprzedać więcej własnych jabłek. Coraz większym zainteresowaniem na rynku cieszy się nowa odmiana jabłek 'Pink Lady' — zaprezentowana po raz pierwszy na ubiegłorocznych targach Fruit Logistica (patrz HO 4/99). Pomimo tego, że spółdzielnie sadownicze z Francji i Włoch (odmiana ta nadaje się do uprawy jedynie w południowej Europie) produkują jej jeszcze niewiele, to jednak już bardzo mocno ją promują. Jak powiedział przedstawiciel jednej z takich spółdzielni, dzięki temu sprzedają więcej innych jabłek, gdyż handlowcy zamawiający 'Pink Lady' przy okazji kupują, na przykład: 'Golden Deliciousa' czy 'Red Deliciousa'. Większość wystawców zachęcała przyszłych kontrahentów wieloma różnorodnymi towarami, ciągłością dostaw oraz stabilnymi cenami. Stosowano różne triki marketingowe, mające na celu przyciągnięcie handlowców. Na przykład, spółdzielnie sadownicze z Austrii przygotowały na targi jabłka z napisem "Berlin 2000" (fot. 7) zapakowane pojedynczo w kartonowe pudełko. (Napis "Berlin 2000" powstał w ten sposób, że latem na wiszące na drzewach owoce naklejono specjalne nalepki, które zdjęto dopiero kilka dni przed zbiorem jabłek. Dzięki temu miejsca, do których nie docierały promienie słoneczne, nie wybarwiły się.) Zapytałem jednego z przedstawicieli austriackich sadowników, czy sprzedają już takie owoce z różnymi napisami czy rysunkami, na przykład na Święta Bożego Narodzenia albo na "Walentynki". Odpowiedział, że dotąd czymś takim nie handlowali, gdyż nie było chętnych na podobny produkt, ale niewykluczone, że w najbliższej przyszłości przedstawią taką ofertę, ponieważ na targach jabłka "Berlin 2000" cieszyły się sporym zainteresowaniem zwiedzających. |
Ostatnie w XX wieku targi Fruit Logistica 2000 (towarzyszące wystawie spożywczo-rolno-przemysłowej — Grüne Woche) odbyły się w styczniu w Berlinie.W ciągu trzech dni (13–15.01.2000 r.) swoją ofertę przedstawiło 586 firm zajmujących się produkcją i handlem owocami, warzywami i — po raz pierwszy w historii tej imprezy — kwiatami ciętymi i ozdobnymi roślinami doniczkowymi (przeznaczonymi do sprzedaży na stoiskach samoobsługowych — fot. 1). Fruit Logistica to obecnie największe tego typu targi na świecie. W tym roku przyciągnęły one przedstawicieli 42 krajów, o 15 więcej niż w roku ubiegłym. Naszą część Europy, oprócz Polski, reprezentowały także Bułgaria, Rumunia i Węgry. W tej grupie wystawców najefektowniejsze było wspólne (18 firm) stoisko Węgrów, którzy pojawili się w Berlinie już po raz czwarty i na 140 m2 (przed laty zaczynali od 12 m2) pokazali szeroką ofertę swoich warzyw, owoców, przetworów, przypraw oraz, chyba największą na targach, liczbę gatunków i odmian grzybów uprawnych (fot. 2). Być może dobrym pomysłem na przyszłość byłoby wyeksponowanie na polskim stoisku także, innych niż jabłka, produktów naszego ogrodnictwa i zakładów przetwórczych. | ||||
Wiek hipermarketów | ||||
Większość wystawców pytana o największe zmiany, jakie w międzynarodowym obrocie warzywami i owocami przyniesie kolejne stulecie, odpowiadała, że będzie to era super- i hipermarketów, do których wymagań będą się musieli dostosować producenci oraz pośrednicy. Poszczególne sieci tych placówek będą się łaczyć w jeszcze większe (już obecnie, na rynku brytyjskim pozostały tylko cztery). Proces ten przyspieszyło wejście do Europy największej na świecie, amerykańskiej sieci handlowej Wal-Mart (otwarła swoje sklepy w Wielkiej Brytanii i Niemczech, a nieoficjalnie mówi się, że planuje dalszą ekspansję na Wschód). Przeciwwagą dla inwestycji amerykańskich ma być połączenie dwóch europejskich handlowych „gigantów” — sieci Carrefour i Promodes. W niektórych krajach na Zachodzie, już przed około dziesięciu laty, supermarkety przejęły większość udziałów w obrotach artykułami spożywczymi, ale w tym samym czasie tylko 30% w handlu owocami i warzywami. Gros produktów ogrodniczych przeznaczonych do bezpośredniego spożycia wciąż jeszcze trafiało wtedy do klientów poprzez sklepy specjalizujące się w tej grupie towarów. Pod koniec lat 80. powszechne było przekonanie, że supermarkety nigdy nie będą mogły konkurować asortymentem oraz jakością warzyw i owoców z ,,zieleniakami”. Jedynym atutem dużych sieci handlowych były niższe ceny. W ciągu kolejnych dziesięciu lat sytuacja zmieniła się całkowicie i to, co wydawało się niewiarygodne, stało się faktem. Nabywcy nie tylko „przekonali się” do kupowania warzyw i owoców w supermarketach, ale w większości uważają obecnie, że placówki te gwarantują wysoką jakość produktów oraz ich dostępność (w pełnym asortymencie) przez cały rok, od rana do wieczora. Co najciekawsze, ceny warzyw i owoców w dużych sieciach handlowych wzrosły i nie różnią się obecnie od tych na nielicznych działających jeszcze bazarach i w „warzywniakach”. Do takiej sytuacji doszło w wyniku zmiany polityki handlowej. Zamiast koncentrowania się na szerokiej gamie produktów spożywczych, dla których marża jest niewielka (kilka procent w przypadku chleba czy mąki), wielkie sieci handlowe skupiły się na warzywach i owocach, gdzie marża dochodzi do 30%, a nawet 40%. Ponieważ oferta gatunków i odmian tych produktów jest mniej więcej jednakowa we wszystkich supermarketach, w przyszłości ich zaopatrzeniowcy będą poszukiwali oryginalnych nowości, przyciągających klienta. Już obecnie w Europie Zachodniej zauważalny jest trend wykupywania wyłącznych praw handlowych do nowych towarów. Dlatego też na targach po raz pierwszy pojawiły się, na przykład, firmy hodowlano-nasienne. Postanowiły one zaprezentować swoje najnowsze odmiany najpierw potencjalnym odbiorcom, aby dopiero po ich akceptacji, skierować tę ofertę do producentów. Holenderska firma Rijk Zwaan kusiła supermarkety pomidorami groniastymi o wydłużonym kształcie owoców (fot. 3) oraz „mini” ogórkami (mniejsze owoce są chętniej kupowane, gdyż można je zużyć na jeden posiłek) do uprawy pod osłonami (fot. 4). Dużym zainteresowaniem handlowców cieszyło się stoisko Consortio Radicchio Di Treviso — włoskiej organizacji skupiającej kilkanaście grup producenckich z okolic Wenecji. Włosi przywieźli do Berlina trzy niezwykle oryginalne odmiany cykorii liściowej (fot. 5), na której produkcję zapewnili sobie wyłączność, uzyskując w 1996 roku unijny certyfikat (Protected Geographical Indication, C.E. Reg. 1263) potwierdzający, że warzywa te osiągają właściwy smak i wygląd tylko wtedy, gdy są uprawiane w regionie swojego pochodzenia. Dzięki temu producenci warzyw z prowincji Treviso uzyskali źródło dochodu, a supermarkety nowy produkt, który udało się wypromować jako ekskluzywny towar (za ten „kawior pośród warzyw” trzeba zapłacić w Niemczech od 15–20 DEM/kg), sprzedawany nie tylko w Europie, ale i w USA oraz Japonii. | ||||
Polskie stoisko | ||||
Również w 2000 roku, dzięki staraniom Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych, a szczególnie profesora Eberharda Makosza, na targach Fruit Logistica przedstawiona została oferta polskich jabłek (fot. 6). Na wspólnym stoisku, oprócz kilku zrzeszeń i prywatnych gospodarstw sadowniczych, zaprezentowały się po raz pierwszy giełdy rolno-spożywcze — z Poznania i Lublina. W tym roku znacznie więcej było handlowców zainteresowanych sprzedażą swoich jabłek w Polsce, niż zakupem tych owoców w naszym kraju. Wynikało to głównie z bardzo dużej podaży i niskich ich cen w UE. Jeśli już ktoś chciał u nas kupić jabłka, to z zamiarem dalszej ich wysyłki, na przykład do Słowenii. Znacznie częściej niż o owoce pytano o polską cebulę, kurki czy pieczarki. Na stoisko przybywali także polscy przedstawiciele sieci hipermarketów z zapytaniem, gdzie można w kraju zaopatrywać się w takie jabłka. | ||||
Problemy z nadprodukcją owoców w UE | ||||
W 1999 roku w Unii Europejskiej wyprodukowano 33 mln ton owoców, czyli aż o 15% więcej niż w 1998 roku. W związku z tak dużymi zbiorami nastąpił znaczny spadek cen owoców. Na przykład, w Niemczech truskawki w 1999 roku były tańsze o 7% niż w ubiegłym sezonie, śliwki — o 45%, czereśnie — o 30%, a jabłka, pomimo i tak już bardzo niskich cen — o 15%. W tym ostatnim przypadku kryzys trwa już w zasadzie trzy lata. Niskie ceny jabłek, nie przekraczające często nawet kosztów produkcji, doprowadziły do bankructwa wielu sadowników w Holandii. Nic więc dziwnego, że dostawcy tych owoców liczą na ich eksport do Europy Wschodniej, gdzie zbiory jabłek w ubiegłym sezonie były niewielkie. Potwierdzało się to podczas targów Fruit Logistica w rozmowach z przedstawicielami różnych spółdzielni sadowniczych z UE. Według nich, eksport na Wschód znacznie pomógłby rozluźnić napiętą sytuację na rynku jabłek. Liczą również, że z powodu mniejszych zbiorów tych owoców na południowej półkuli i w związku z tym mniejszej ich podaży do Europy, będą mogli sprzedać więcej własnych jabłek. Coraz większym zainteresowaniem na rynku cieszy się nowa odmiana jabłek 'Pink Lady’ — zaprezentowana po raz pierwszy na ubiegłorocznych targach Fruit Logistica (patrz HO 4/99). Pomimo tego, że spółdzielnie sadownicze z Francji i Włoch (odmiana ta nadaje się do uprawy jedynie w południowej Europie) produkują jej jeszcze niewiele, to jednak już bardzo mocno ją promują. Jak powiedział przedstawiciel jednej z takich spółdzielni, dzięki temu sprzedają więcej innych jabłek, gdyż handlowcy zamawiający 'Pink Lady’ przy okazji kupują, na przykład: 'Golden Deliciousa’ czy 'Red Deliciousa’. Większość wystawców zachęcała przyszłych kontrahentów wieloma różnorodnymi towarami, ciągłością dostaw oraz stabilnymi cenami. Stosowano różne triki marketingowe, mające na celu przyciągnięcie handlowców. Na przykład, spółdzielnie sadownicze z Austrii przygotowały na targi jabłka z napisem „Berlin 2000” (fot. 7) zapakowane pojedynczo w kartonowe pudełko. (Napis „Berlin 2000” powstał w ten sposób, że latem na wiszące na drzewach owoce naklejono specjalne nalepki, które zdjęto dopiero kilka dni przed zbiorem jabłek. Dzięki temu miejsca, do których nie docierały promienie słoneczne, nie wybarwiły się.) Zapytałem jednego z przedstawicieli austriackich sadowników, czy sprzedają już takie owoce z różnymi napisami czy rysunkami, na przykład na Święta Bożego Narodzenia albo na „Walentynki”. Odpowiedział, że dotąd czymś takim nie handlowali, gdyż nie było chętnych na podobny produkt, ale niewykluczone, że w najbliższej przyszłości przedstawią taką ofertę, ponieważ na targach jabłka „Berlin 2000” cieszyły się sporym zainteresowaniem zwiedzających. |