Przed miesiącem (HO 8/2001) opublikowaliśmy pierwszą część relacji Adama Fury ze specjalistycznego wyjazdu grupy naszych producentów owoców. Autor opisywał niemieckie placówki naukowe zajmujące się problemami sadownictwa. Poniżej dokończenie — o instytucjach wspierających sadowników holenderskich i belgijskich (red.).
Centrum Badawcze w Randwijk | |||
Pierwszą placówką pracującą na rzecz sadownictwa, którą zwiedzaliśmy w Holandii, było gospodarstwo doświadczalne Sadowniczego Centrum Badawczego w Randwijk, gdzie powitał nas jego dyrektor — Jan Barenz. Gospodarstwo to leży w regionie Betuwe, o dużej i skoncentrowanej produkcji sadowniczej. Ma 48 hektarów ziemi oraz 0,5 ha tuneli foliowych do badań nad roślinami jagodowymi. Pod doświadczenia przeznaczone jest 30 hektarów. Obecnie pracują w nim 33 osoby. Centrum to jest w połowie finansowane przez państwo (2 500 000 guldenów). Drugą połowę pokrywają sadownicy, płacący poprzez grupy producenckie po 200 guldenów od hektara sadu (część tych środków jest przeznaczana na promocję owoców). Dodatkowym źródłem funduszy są opłaty za badania wykonywane na zamówienie firm chemicznych. W Randwijk od czterech lat najwięcej doświadczeń dotyczy metod skarlania przyrostów jabłoni, grusz i czereśni bez użycia chemicznych regulatorów wzrostu. Dlaczego tak wiele uwagi poświęcają Holendrzy temu zagadnieniu? Wyniki przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań gruszek jednoznacznie wykazały, że zawartość substancji zaliczanych do grupy regulatorów wzrostu wielokrotnie przekraczała w tych owocach dopuszczalne normy. Na Wyspach powstało zrzeszenie odbiorców, które obecnie żąda, potwierdzonego fakturami zakupu, wykazu używanych przez sadownika środków ochrony roślin, harmonogramów wykonanych zabiegów oraz chemicznych analiz owoców — stwierdzenie w nich jakiejkolwiek substancji z grupy regulatorów wzrostu dyskwalifikuje całą partię. Alternatywą dla środków chemicznych jest cięcie korzeni i nacinanie pni. Oglądaliśmy kwaterę sześcioletniego 'Jonagolda’, którego korzenie pierwszy raz przycięto w drugim roku po posadzeniu, a zabiegi powtórzono w trzecim i czwartym roku. Cięto w odległości 30–40 cm od pnia, na głębokość 35–40 cm. W drugim i trzecim roku po posadzeniu wykonywano ten zabieg trzykrotnie: w drugiej połowie marca, w maju i październiku. W czwartym roku po posadzeniu wykonano go dwukrotnie: w marcu i w czerwcu. Zauważono, że najsilniej hamuje wzrost cięcie przeprowadzone w drugiej połowie marca, ale towarzyszy temu również słabsze zawiązywanie owoców. Cięcie korzeni w terminach późniejszych o wiele słabiej hamuje wzrost wegetatywny drzew. Jak podkreślał gospodarz — w sadach, w których wykonywane są takie zabiegi — konieczne jest nawadnianie. Bardzo niebezpieczne są długotrwałe susze następujące bezpośrednio po cięciu korzeni. W sadach gruszowych najlepsze efekty uzyskano w kwaterze, w której najpierw przycinano pnie, a następnie cięto korzenie. Bardzo dobre efekty cięcia korzeni w marcu uzyskano w sadach czereśniowych. W tym samym celu co cięcie korzeni czy podcinanie pni prowadzone są również doświadczenia z doborem podkładek do odmian triploidalnych. Sprawdza się więc wpływ 'M.27′, 'P 22′ i 'M.26′ (typ 56 — skarlający mocniej od 'M.9′). Sadownicy holenderscy twierdzą, że drzewa na 'M.9′ dają zbyt duże owoce. Na innej kwaterze celem doświadczenia jest określenie wpływu wysokości drzewa ( 2,25 m, 2,75 m, 3,50 m) na smak i jakość owoców (fot. 1). Z pięcioletnich badań wynika, że w tamtejszym klimacie najlepsze wyniki uzyskuje się z drzew, które nie przekraczają 3 m wysokości i rosną w rozstawie 3,25 x 1,25 m. Dr Bart Heine, zajmujący się ochroną, prowadzi swoje badania na pięciu kwaterach. Na dwóch z nich zlokalizowane są badania z ochrony konwencjonalnej, dwie przeznaczono na doświadczenia z produkcji ekologicznej, na ostatniej eksperymentuje się dla potrzeb produkcji integrowanej. Jedna z kwater przeznaczonych do badań produkcji ekologicznej wyścielona jest białą folią (fot. 2, izoluje się w ten sposób stare liście i uniemożliwia wysiewy zarodników workowych parcha jabłoni). W tej części sadu jednoroczne pędy izolowane są woreczkami foliowymi w celu zapobieżenia porażeniu przez zarodniki konidialne tego grzyba. W drugiej bada się różne sposoby przyspieszania rozkładu starych liści. Oglądaliśmy efekty działania najróżniejszych preparatów: biologicznych, bakteryjnych, benzimidazoli, mocznika i kompostu. Zdecydowanie najlepsze efekty daje mocznik, a następnie — niewiele mu ustępujący — kompost. Zwalczanie chwastów na tej kwaterze prowadzi się tylko mechanicznie, a w ochronie, poza preparatami biologicznymi, dopuszczone są jedynie środki siarkowe. W walce ze szkodnikami wykorzystuje się feromonowe koreczki, oleje mineralne oraz Confidor. Holendrzy dążą do tego, aby 20% owoców pochodziło z sadów produkujących zgodnie z wymogami technologii ekologicznej. Obecnie ceny tych owoców są 3–4-krotnie wyższe niż „konwencjonalnych”, a ich sprzedaż odbywa się na specjalnie wydzielonych stoiskach supermarketów. W kwaterze IPO wykonuje się — w zależności od roku — od 12 do 25 zabiegów przeciwko parchowi jabłoni oraz od 3 do 8 zabiegów insektycydami. Koszty badań z zakresu IPO, produkcji biologicznej czy ekologicznej pokrywa budżet państwa. Jeśli firma chemiczna zleca ich przeprowadzenie, zatrudnia się na jej koszt dodatkowo pracownika. Budżet UE pokrywa koszty badań dla międzynarodowego programu dotyczącego unowocześnienia produkcji czereśni. Jest on realizowany w Holandii, Belgii, Niemczech i Francji. Sprawdza się przydatność standardowych odmian do podkładek: 'GiSeLA 5′, 'Colt’, czeskich 'PHL’ oraz podkładek jugosłowiańskich. | |||
Giełda Geldermalsen | |||
leży w tym samym regionie, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Randwijk i jest największą (oprócz niej pracują jeszcze trzy) w Holandii giełdą owocową. Rocznie sprzedaje się tu 250 tysięcy ton owoców. Powstała w 1900 roku jako zrzeszenie sadowników i do dzisiaj jej kapitał stanowią wyłącznie udziały producentów owoców. Obecnie jest ich 1500, ale 65% owoców pochodzi od 300 udziałowców. Członkowie giełdy obciążeni są mniejszymi kosztami niż inni dostawcy owoców i posiadają prawo do dywidendy. Na czele giełdy stoi dziewięciosobowy zarząd wybierany przez walne zgromadzenie. Wybiera on spośród siebie prezesa i dwóch dyrektorów. Giełda zatrudnia 200 osób. Jej roczny obrót to 200 mln guldenów, z czego 15 mln płaci za przechowywanie owoców (10 tys. t) u sadowników. Własne chłodnie giełdy mogą przyjąć 40 tysięcy ton. W tym roku montowana jest w Geldermalsen nowa linia sortownicza, rozbudowuje się też chłodnię. Łączny koszt tych inwestycji to 76 mln guldenów, z czego dofinansowanie z UE wynosi 14,5 mln. Średnia cena sprzedaży jabłek odmiany 'Jonagold’ przez giełdę wynosi w bieżącym roku 1,67 guldena za kilogram. Z tego sadownik dostaje od 0,5 do l guldena, z czego potrąca mu się jeszcze 4% na finansowanie badań i promocję owoców oraz po 3,5 centa na analizę owoców (jeden test kosztuje 500 guldenów i obejmuje sprawdzenie obecności 165 substancji aktywnych). | |||
Stacja Doświadczalna w Hassel | |||
W Belgii, w Krajowej Sadowniczej Stacji Doświadczalnej PCF — National Garden VELM — wysłuchaliśmy wykładu na temat odmian jabłoni uprawianych w tym kraju. Co najmniej 80% produkcji to Jonagoldy, toteż poznaliśmy głównie subtelne różnice pomiędzy sportami tej odmiany. Dwa z nich (’Primo’ i 'Red Jonaprince’) rozprowadzane są tylko wśród członków klubu utworzonego dla ich produkcji, promocji i sprzedaży. Podobne zasady obowiązują również w przypadku odmian 'Delblush’, 'Greenstar’ i 'Cameo’. Stacja prowadzi też hodowlę i ocenę jabłoni odpornych na parcha i mączniaka. Testowano tutaj odmiany 'Topas’, 'Initial’, 'Bohemia’, 'Rajka’ i 'Biogolden’. Belgowie uważają, że żadna z nich nie nadaje się do uprawy w ich regionie. Natomiast, zdaniem gospodarzy, z nowości odmianowych wśród grusz na uwagę zasługuje 'Condo’, a wśród czereśni 'Lapis’. | |||
Giełda w St. Truiden | |||
W Belgii są trzy takie giełdy i tylko za ich pośrednictwem sprzedaje się w tym kraju owoce. Zwiedziliśmy największą z nich, Belgische Fruitveiling C.V. w St. Truiden. Zrzesza ona 1600 sadowników, a sprzedaje rocznie 140 tysięcy ton jabłek (głównie 'Jonagold’, 'Boskoop’, 'Golden Delicious’), 50 tysięcy ton gruszek (’Konferencja’, 'Komisówka’, 'Durondac’), 7 tysięcy ton truskawek i 3 tysiące ton wiśni oraz czereśni. Jest bardzo dobrze zlokalizowana — blisko z niej do Brukseli, Paryża, Londynu i Berlina — dlatego 75% owoców z tej giełdy trafia na eksport. Najwyższe ceny uzyskują gruszki, truskawki spod folii i frigo, czereśnie (’Regina’, 'Kordia’), wiśnie (’Keleris 16′ i 'Łutówka’) oraz porzeczki czerwone odmiany 'Rowada’, które przechowuje się do grudnia. Sprzedaż towaru odbywa się we wtorki i czwartki za pomocą systemu zegarowego, który — zdaniem naszych przewodników — sprzyja uzyskaniu wyższej ceny. W poniedziałki i środy sadownicy przywożą posortowane już owoce. Klasyfikatorzy giełdy oglądając poszczególne partie towaru nadają im symbol klasy. Kupcy dokonują zakupu siedząc w hali zegarowej lub przed ekranem komputera, za pośrednictwem Internetu. W ten sposób sprzedaje się ok. 70% towarów, pozostałą część — głównie do supermarketów — poprzez bezpośrednie pertraktacje. Producent otrzymuje średnią cenę dnia, a pieniądze po trzech tygodniach od transakcji. Ceny jabłek w tym sezonie osiągały 1–1,2 DM, z czego 3,5% to prowizja giełdy. By stać się jej pełnoprawnym członkiem, należy wpłacić udział w wysokości 1000 franków belgijskich.* Giełda posiada własne chłodnie o pojemności 17 tysięcy ton (komory po 100–150 ton). Za część towaru przechowywaną w chłodniach sadowników płaci po 5–6 franków belgijskich za kilogram. *100 franków belgijskich = 9,06 zł |