ANTURIUM NA PÓŁNOCY

    Klub Producentów Anturium, tradycyjnie już, zorganizował wiosną wycieczkę szkoleniową, której celem było oglądanie gospodarstw kolegów-członków klubu i wymiana doświadczeń. Tym razem na miejsce spotkań wyznaczono północną Polskę.




















    Bolesław Malek z Dzierżążna niedaleko Kartuz uprawia anturium od kilkunastu lat. Szklarnie tego producenta stoją w malowniczym, a zarazem trudnym terenie — nad samym brzegiem kaszubskiego jeziora, ale na zboczu (niwelacja terenu wymagała nadsypania 4-metrowej warstwy ziemi). Ponadto jest to okolica o ostrym klimacie, który sprawia, że produkcja pod osłonami stanowi szczególne wyzwanie. Cały kompleks ma powierzchnię 3700 m2, z tego na anturium przypada 2800 m2, a resztę zajmują pomidory.
    Charakterystyczne dla upraw anturium jest nietypowe dla tej rośliny podłoże — sam torf wysoki, słabo zmineralizowany. Nie pochodzi on z „fabryki” podłoży, lecz z lokalnego, prywatnego złoża, czyli od rolnika z okolic. Torf ten, wydobywany ręcznie, zachowuje dobrą strukturę, a więc może zapewniać korzeniom anturium wystarczającą ilość powietrza. Bolesław Malek (fot. 1) podkreśla dobroczynny wpływ na wzrost roślin nawożenia podstawowego superfosfatem potrójnym, w dawce 1 kg/m3.





    FOT. 1. BOLESŁAW MALEK UPRAWIA ANTURIUM OD KILKUNASTU LAT


    Inną osobliwością tego gospodarstwa jest wiele urządzeń, które wykonał i wprowadził do użycia właściciel. Do takich należy, na przykład, maszyna do kruszenia węgla (szklarnie ogrzewane są miałem; sprowadzając z kopalni „groszek” ma się pewność, że jest to czysty surowiec, trzeba go jednak skruszyć). Z kolei w wyposażeniu szklarni znajduje się wewnętrzna cieniówka zrobiona z mlecznej folii (fot. 2) — także „patent” B. Malka.





    FOT. 2. SZKLARNIA WYPOSAŻONA JEST W WEWNĘTRZNĄ CIENIÓWKĘ, Z MLECZNEJ FOLII


    W uprawie jest kilka odmian anturium, między innymi klasyczny „Tropical” (fot. 3), a z nowszych obiecująca „Carré”. Główny rynek zbytu dla kwiatów z Dzierżążna to Trójmiasto.





    FOT. 3. ZAGON Z ODMIANĄ 'TROPICAL’ UPRAWIANĄ W TORFIE





    W szklarni i tunelu
    Tadeusz Dobbek (fot. 4) z Luzina koło Wejherowa uprawia anturium w szklarniach i tunelu foliowym, który postawiony został w 1997 roku przez firmę Metalowiec ze Skierniewic. Łączna powierzchnia pod osłonami zajmuje 2200 m2. Cieplarnie ogrzewane są olejem — ostatniej zimy właściciel zużył 118 tysięcy litrów tego paliwa. Podkreśla jednak, że choć Luzino leży niedaleko morza, klimat w tej okolicy nie sprzyja produkcji pod osłonami — wiosna nadchodzi późno (zwłaszcza w tym roku północ Polski była wyjątkowo poszkodowana w stosunku do południa), a ponadto intensywność światła jest niska.





    FOT. 4. TADEUSZ DOBBEK ZAŁOŻYŁ CZĘŚĆ PLANTACJI W NOWYM TUNELU FOLIOWYM POLSKIEJ PRODUKCJI


    Podstawowe podłoże w tym gospodarstwie stanowi kora, do której dodawane są — na zasadzie eksperymentu — różne ilości keramzytu, nie więcej jednak niż 50% (fot. 5).





    FOT. 5. ANTURIUM UPRAWIANE JEST W KORZE Z DODATKIEM KERAMZYTU


    Tadeusz Dobbek narzeka na kłopoty ze zbytem kwiatów odmian białych. W Gdańsku, dokąd dostarcza towaru na giełdę, sprzedawał je tej wiosny w cenie białych cantedeskii („kalli”), czyli zaledwie po 3 zł za sztukę. Z tego też powodu zrezygnował z uprawy odmiany „Pierot”, na którą spodziewany popyt istniał tylko w maju. Producenta rozczarowała również nowa odmiana „Amigo”, o czerwono-zielonych pochwach, którą także zdecydował się wyeliminować z nasadzeń. Chwali natomiast „Carré” (fot. 6) — czerwoną, a przy tym plenną. Z odmian o dużych, fantazyjnych pochwach T. Dobbek wyróżnia czerwono-zielonego „Presidenta”.





    FOT. 6. OBIECUJĄCA ODMIANA 'CARRÉ’





    Podstawowe wątpliwości
    Producenci anturium, którzy spotkali się tej wiosny, nie tylko przyglądali się uprawom kolegów z północy, radząc im, jak poprawić to i owo, czy podglądając rozwiązania zastosowane w dwu wyżej wymienionych gospodarstwach. Zastanawiano się, przy okazji, jak rozwiązać wspólne problemy. Między innymi, zadawano sobie — chyba retoryczne — pytanie: „Co robić, by nie kupować złych nowości?” Co roku zdarzają się bowiem niewypały i niejeden ogrodnik wyrzuca młode rośliny, które jeszcze mogłyby plonować przez kilka lat. Są to bolesne decyzje, bo za materiał wyjściowy anturium niezbędny do obsadzenia szklarni o powierzchni 1000 m2 trzeba zapłacić 100 000 zł. Nic więc dziwnego, że polscy producenci oczekują lepszych i pełniejszych informacji od holenderskiego dostawcy sadzonek Być może „klubowiczom” uda się uzyskać odpowiedzi na nurtujące ich pytania podczas wizyty w siedzibie firmy Nic van der Knaap, jaką planują złożyć tej jesieni.
    Tymczasem wspierają się nawzajem i — co godne podkreślenia — zaczynają wspólnie prezentować swoją ofertę. Otóż w maju Klub Producentów Anturium po raz pierwszy wystąpił na targach ogrodniczych (fot. 7). Imprezą „na dobry początek” było gdyńskie Garden Party, które zresztą dzięki stoisku z anturium zdecydowanie zyskało na urodzie. Miejmy nadzieję, że ekspozycja klubu zagości także na innych, bardziej prestiżowych wystawach.





    FOT. 7. FRAGMENT EKSPOZYCJI KLUBU PRODUCENTÓW ANTURIUM NA TARGACH GARDEN PARTY ’99


    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułBELGIJSKIE AZALIE
    Następny artykułNOWE ORGANIZACJE, NOWE KADENCJE

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.