Nieustający problem w europejskich sadach – bakteria Erwinia amylovora, sprawca zarazy ogniowej nie doczekał się dotąd satysfakcjonującego rozwiązania. Porażone pędy należy wycinać, często karczować trzeba całe drzewa. Chemicznie oddziałuje na bakterie tylko miedź i streptomycyna – pierwsza działa zapobiegawczo, druga jest dozwolona w wyjątkowych wypadkach. Być może technikami manipulacji genetycznych da się tę kwestię zamknąć.
W szwajcarskim federalnym instytucie technologicznym w Zurychu naukowcy dodali do genomu wirusa Y2 porażającego wyłącznie bakterię E. amylovora nowe geny, które ułatwiają mu wnikanie do komórek bakterii, z czym dotąd wirus ma kłopoty. Pochodzą one od drugiego ze znalezionych bakteriofagów – wirusa L1 samodzielnie syntetyzującego enzymy rozpuszczające błonę komórkową bakterii. Lecz i ten mikroorganizm nie jest dostatecznie efektywny w zwalczaniu bakterii. Jednak jego geny czuwające nad syntezą enzymów przeniesione do DNA wirusa Y2 pozwoliły otrzymać bakteriofaga o zadawalającej efektywności.
Jednak do ewentualnego zaoferowania sadownikom preparatu opartego na tym zmodyfikowanym genetycznie wirusie droga daleka i zapewne wyboista…
za: fruit-inform.ua