Pobierz PROGRAM OCHRONY JABŁONI dla produkujących owoce na rynek Federacji Rosyjskiej
Czy do stworzenia m.in. „Programu Ochrony Jabłoni dla produkujących owoce na rynek Federacji Rosyjskiej” jesteśmy jako kraj prawnie zobligowani?
Bogdan Gójski: Absolutnie nie. Jest to nasza inicjatywa polegająca na przekazaniu polskim sadownikom informacji, w jaki sposób wykorzystując dostępne metody i wiedzę wyprodukować owoce uwzględniające bardzo restrykcyjne normy bezpieczeństwa żywności obowiązujące w FR.
Dariusz Wiraszka: Postanowiliśmy stworzyć takie programy po serii notyfikacji, które otrzymywaliśmy od federalnej służby ds. nadzoru fitosanitarnego FR (także za pośrednictwem Komisji Europejskiej). W dokumentach tych, które trudno nazwać klasycznymi notyfikacjami, zawarte były informacje o przekroczeniach najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości środków ochrony roślin, co określa się skrótem NDP, m.in. w jabłkach wyprodukowanych w polskich sadach.
Czyli była to reakcja na tzw. notyfikacje?
DW: Tak, przy czym nie mieliśmy szans reagować na te „zarzuty” inaczej, wcześniej, bezpośrednio po zaistnieniu problemu. Właśnie dlatego mówię, iż nie są to klasyczne notyfikacje. Taki dokument powinien dotrzeć do polskich organów bezpośrednio po stwierdzeniu nieprawidłowości, abyśmy mogli od razu interweniować, zbadać w tym wypadku ponownie żywność i ewentualnie polemizować. My natomiast otrzymywaliśmy „notyfikacje” po pewnym czasie od ich wystawienia. Nie mogliśmy zweryfikować tych danych.
BG: Warto jeszcze podkreślić, że notyfikacje dotyczyły tylko niektórych rodzajów produktów pochodzenia roślinnego. W przypadku eksportowanych z Polski do FR ziemniaków czy cebuli nigdy nie zgłaszano nam przekroczeń. Najczęściej zastrzeżenia dotyczyły jabłek.
Czy PIORiN był jedynym pomysłodawcą tego programu?
DW: Inicjatywa powstała w MRiRW na wniosek PIORiN. Postanowiliśmy błyskawicznie reagować na sankcje jakie spotykały naszych rolników ze strony FR, która jest ważnym odbiorcą polskiej żywności. W takich warunkach zrodził się pomysł przygotowania programu naprawczego, aby bardzo dobrej jakości polska żywność spełniająca wszelkie normy unijne, była przyjmowana także w FR. Kwestionowanie i wykazywanie nieprawidłowości w owocach pochodzących z polskich sadów wiązały się bowiem z tym, że w FR obowiązują inne normy odnośnie bezpieczeństwa żywności, jedne z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Podjęliśmy także współpracę z Wszechrosyjskim Instytutem Ochrony Roślin w Petersburgu, co sugerowali nam Rosjanie. Kontakty nawiązaliśmy już w 2010 r. Poradzono nam, abyśmy przygotowali programy, które umożliwiłyby produkcję uwzględniającą normy rosyjskie.
Kto jest głównym autorem „Programu…”?
DW: Przygotowanie programu zainicjowały: Departament Hodowli i Ochrony Roślin MRiRW oraz PIORiN, a wykonanie zlecono Instytutowi Ogrodnictwa w Skierniewicach. Podjęli się tego zadania dr hab. Anna Bielenin i prof. dr hab. Remigiusz Olszak. Program powstawał na podstawie obowiązujących w Polsce zaleceń, uwzględniał wszystkie zoocydy i fungicydy dopuszczone do stosowania na terytorium RP, przy czym szczególną uwagę poświęcono zasadom stosowania środków ochrony roślin zawierających substancje, których dotyczyły notyfikacje.
Czy „Program…” ten był opiniowany przez FR?
DW: Gotowy, opracowany z początkiem w 2011 r. materiał przesłaliśmy do rosyjskiego instytutu i oczekiwaliśmy na opinię. Jednocześnie, mimo iż Rosjanie zwlekali z jego oceną, wdrażaliśmy te dobrowolne zalecenia w Polsce. W międzyczasie docierały uwagi z Rosji, które uwzględnialiśmy na bieżąco.
Jak polscy sadownicy przyjęli te zalecenia?
DW: Programem w zeszłym roku zainteresowały się stowarzyszenia eksporterów, a także zrzeszenia sadowników. Zainteresowanie było naprawdę duże. Podkreślam raz jeszcze – sadownicy sięgali po te zalecenia, mimo iż nie mają takiego obowiązku. Wykorzystanie tych danych jest dobrowolne. Nie gwarantujemy, że jest to antidotum na wszelkie nieprawidłowości wcześniej przez Rosjan zgłaszane, ale pomocne w ich wyeliminowaniu.
Jaka była skuteczność tych zaleceń?
BG: Staraliśmy się rozpowszechnić ten „Program…” w 2011 r. Analizowaliśmy potem wyniki badań żywności eksportowanej do FR. Jeśli przed wprowadzeniem tego programu, 76% badanych partii spełniało kryteria FR, to po wdrożeniu programu do końca listopada 2011 r. już 84% partii badanych owoców spełniało normy FR. Na razie nie ma notyfikacji dotyczących bezpieczeństwa żywności.
Czym różni się aktualny „Program…” od zeszłorocznej jego edycji?
DW: Wciąż reagujemy na uwagi rosyjskich specjalistów do spraw bezpieczeństwa żywności i staramy się je uwzględniać w tych zaleceniach. Dodatkowo sami sprawdzamy laboratoryjnie partie żywności wyprodukowane zgodnie z tymi zaleceniami i weryfikujemy wskazówki odnośnie etapów jego produkcji. Nasz nowy program informuje, w jakich sytuacjach należy wykazać się elastycznością w ochronie roślin – wymagane jest wydłużenie karencji, zrezygnowanie z ostatniego zabiegu lub zastąpienie notyfikowanej substancji inną, niestanowiącą problemu.
Nagłaśnianie wśród sadowników punktów drażliwych i sygnalizowanie, jak zaradzić problemom przynosi dobry skutek. „Program…” na 2012 r. nie odbiega od zeszłorocznego, ale analizując notyfikacje z 2011 r. oraz wyniki badań żywności, został uaktualniony. W miejscach, gdzie mimo wszystko NDP jeszcze przekraczały normy FR, skorygowano zalecenia. „Program…” na 2012 r. jest efektem dwuletnich doświadczeń i badań. Obecnie nie ma obowiązku dołączania do przesyłek certyfikatów bezpieczeństwa, ale sadownicy wciąż badają swoje produkty wysyłane do FR, aby nie zostać zaskoczonymi przy eksporcie. Chcemy aby ten program dotarł do szerokiego grona osób i był pomocny sadownikom.
Jakie konsekwencje wyciągane są wobec sadowników, którzy produkują żywności niespełniającą norm FR?
DW: My nie możemy karać sadowników za przekroczenia norm rosyjskich, ale za niedostosowywanie się do wymagań europejskich – tak.
Każdą notyfikację rosyjską uwzględniamy i docieramy do źródła pochodzenia towaru. W gospodarstwach, w których wyprodukowano wadliwy towar, prowadzane są działania wyjaśniające.
Na dzisiaj handel z FR trwa. Nie jest wymagane świadectwo bezpieczeństwa. Czy jest to zatem handel zupełnie swobodny?
BG: Dołączania certyfikatów bezpieczeństwa do eksportowanej żywności Rosjanie rzeczywiście nie wymagają, ale wymagają przestrzegania norm, gdyż memorandum obowiązuje. Rosjanie mogą zatem sami pobierać próby i badać produkt. Jednakże po wstąpieniu FR do WTO, w przepisach rosyjskich sporo się zmienia. Normy FR są dostosowywane do tych, obowiązujących w krajach będących członkami światowej organizacji handlu, czyli m.in. do europejskich.
Należy podkreślić, że obecnie eksport polskich owoców do FR odbywa się spokojniej niż we minionych sezonach.
Notyfikacja (łac. notificatio – zawiadomienie), oficjalne powiadomienie, informacja podana do wiadomości drugiemu państwu lub grupie państw o wydarzeniu, fakcie lub decyzji, którą uważa się następnie za prawnie wiążącą.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Katarzyna Kupczak
Pobierz PROGRAM OCHRONY JABŁONI dla produkujących owoce na rynek Federacji Rosyjskiej