Do naszych lasów powracają sokoły, które wyginęły zupełnie w latach 60-tych.
W ubiegłym tygodniu do lasu pod Żmigrodem na Dolnym Śląsku przywieziono kilkanaście sokolich maluchów. Mają po kilka tygodni, nie są wypierzone i jeszcze nie wiedzą, co to latanie. Przez kilka dni posiedzą na sosnach, w sztucznych gniazdach: klatkach z ażurowej siatki, do których dostają przysmaki, głównie surowe przepiórki i kurczaki. Jedzenie jest wciągane sznurkową windą – po to, żeby ptaki nie widziały człowieka, którego powinny się bać, a nie kojarzyć z karmieniem. Po dziesięciu dniach klatki zostaną otwarte i zaobrączkowane ptaki spróbują pierwszych kroków w powietrzu. Przez kilka tygodni w otwartych klatkach będzie jeszcze na nie czekało jedzenie. Potem muszą już sobie radzić same.
Zapewne przez rok, dwa się przemieszczać po całej Europie. Nie wiadomo, gdzie osiądą samice, które nie przywiązują się do miejsc swojego dzieciństwa. Natomiast samce, które przyzwyczajają się łatwiej, najprawdopodobniej wrócą do żmigrodzkich lasów: może w to samo miejsce, może gdzieś w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.
Więcej… www.wyborcza.pl
pg