Pszczelarze i naukowcy od kilku lat ostrzegają, że pszczoły miodne wymierają w zastraszającym tempie. W samej Polsce co sekundę ginie ich ponad sto. Owady wymierają w wyniku zmian klimatycznych, kurczących się siedlisk, chorób, a przede wszystkim chemizacji rolnictwa. Zabijają je pestycydy masowo stosowane przez rolników w okresie kwitnienia roślin. Eksperci obliczają, że przy utrzymaniu obecnych tendencji pszczoły mogą całkowicie zniknąć do 2035 roku.
Przy tej okazji często przypomina się słowa Alberta Einsteina, który powiedział, że kiedy wyginie pszczoła, rodzajowi ludzkiemu pozostaną już tylko cztery lata. Dlaczego pszczoły są tak istotne dla świata? Bo poprzez zapylanie przyczyniają się do produkcji jednej trzeciej żywności na ziem, w tym aż 90 proc. owoców. Bez nich ludziom i zwierzętom grozi klęska głodu.
W przetrwaniu owadów, które uważane są za czwarty najważniejszy ekonomicznie gatunek na świecie, pomagają pszczelarze. Piotr Krawczyk, wiceprezes Polskiego Związku Pszczelarskiego, zwraca uwagę, że mimo powszechnej wiedzy, jak ważne są pszczoły, nikt nie przejmuje się na serio ich wymieraniem. I podaje przykład: – W Polsce na odbudowę pasiek nasze środowisko każdego roku przeznacza około 100 milionów zł. Tymczasem z Krajowego Programu Wsparcia Pszczelarstwa otrzymujemy dotację w wysokości 23 mln zł. Ta dysproporcja daje do myślenia.
Pszczelarze kojarzeni są ze sprzedażą miodu, jednak coraz częściej upominają się, by traktować go jako produkt uboczny ich działalności. Prawdziwa wartość pszczół leży w zapyleniu roślin i być może za to jako hodowcy powinni otrzymywać gratyfikację. Raport „Nie tylko miód”, przygotowany przez organizację ekologiczną Greenpeace, potwierdza wyliczenia NIK-owskich ekspertów. Wartość pracy pszczół w rolnictwie w ubiegłym roku przekroczyła 4 mld zł. Bez tych owadów niemożliwa byłaby uprawa jabłek, wiśni czy czereśni, kluczowych owoców w polskim sadownictwie.
Dlatego postulatem pszczelarzy jest promowanie i wspieranie przez państwo ich współpracy z rolnikami. Taki system dział np. we Francji, gdzie rolnicy przyjmujący ule obok swoich upraw otrzymują określone bonifikaty. To sprawia, że obu środowiskom zależy na kooperacji. Tymczasem w Polsce można odnieść wrażenie, że pszczoły zaczynają przeszkadzać ludziom już nawet na wsi.
Wśród czynników, które przyczyniają się do wymierania pszczół w naszym kraju, Krawczyk wymienia wycinanie drzew akacjowych, traktowanych jako gatunek inwazyjny. Ale to właśnie dzięki akacjom pszczoły mogą odpocząć po permanentnym podtruwaniu, jakiego doświadczają na spryskanych pestycydami uprawach. Inna pretensja dotyczy cen leków na najgroźniejszą chorobę pszczół – warrozę. Według pszczelarzy producent podniósł cenę i dostosował ją do poziomu dotacji z Krajowego Programu Wsparcia Pszczelarstwa.
Najwięcej żalu hodowcy pszczół mają do twórców prawa za brak ustawy pszczelarskiej. Niepokoją ich też przepisy, które dopuszczają możliwość używania przeterminowanych nawozów sztucznych. Prawo nie radzi sobie także z praktyką łączenia przez rolników kilku różnych środków owadobójczych w spryskiwaczach. Robią to dla oszczędności. Ale to właśnie takie mieszanki mogą okazywać się szczególnie zabójcze dla pszczół. Hodowcy podkreślają wreszcie ciemną stronę upraw GMO. Rośliny są w nich tak modyfikowane, aby emitowały naturalny pestycyd porażający układ nerwowy owadów. W konsekwencji giną jednak zarówno szkodniki, jak i pożyteczne pszczoły.
W debacie obok kontrolerów udział wzięli przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Agencji Rynku Rolnego, Głównego Inspektoratu Weterynarii, Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, Instytutu Ogrodnictwa, Zakładu Pszczelnictwa w Puławach, Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Krajowego Centrum Hodowli Zwierząt, Polskiego Związku Pszczelarstwa, Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych, Śląskiego Związku Pszczelarzy w Katowicach oraz Stowarzyszenia Pszczelarzy Polskich „Polanka”.
Najważniejsze tezy i wnioski wynikające z dyskusji zostaną wykorzystane przy opracowywaniu programu kontroli oraz informacji o jej wynikach.
Źródło: materiały NIK