Problem z pozostałościami środków ochrony roślin w owocach i warzywach poruszano na konferencji „Prawidłowa ochrona roślin, bezpieczeństwo rolnika i bezpieczna żywność", która odbyła się 29 listopada 2011 r. w Auli Kryształowej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i zorganizowana została przez Bayer CropScience w ramach kampanii „Grunt to bezpieczeństwo". Zagadnienie zreferował dr Artur Miszczak, kierownik Zakładu Badania Bezpieczeństwa Żywności Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach.
Dane przytoczone przez dr. Artura Miszczaka z jednej strony brzmią optymistycznie, gdyż z roku na rok wzrasta liczba wykonywanych przez Pracownię Badania Bezpieczeństwa Żywności w Skierniewicach analiz na pozostałości ś.o.r. w owocach i warzywach (w 2001 r. było ich mniej niż 500, a w 2011 r. już około 4,5 tys). Świadczy to o wzroście wśród producentów owoców i warzyw świadomości konieczności produkowania bezpiecznej żywności, co często wymaga potwierdzenia w postaci posiadania certyfikatów IP, GlobalGap, czy produkcji ekologicznej. Z racji sprzedaży produktów ogrodniczych do sieci handlowych (mających określone wymagania), czy poza granice kraju (sprecyzowane wymagania odnośnie pozostałości ś.o.r. mają Stany Zjednoczone, a dodatkowo azotanów i azotynów także Federacja Rosyjska,) wzrasta liczba badań wykonywanych na zlecenie producentów indywidualnych. Ogrodnicy chcą mieć potwierdzoną jakość oferowanych do sprzedaży owoców i warzyw.
Niestety potrzeby i chęci sadowników nie zawsze idą w parze z dbałością o właściwie (zgodnie z prawem) prowadzoną ochronę roślin uprawnych, co potwierdzają uzyskiwane w Pracowni Badania Bezpieczeństwa Żywności wyniki analiz. Według A. Miszczaka prawdopodobnym powodem takiego stanu rzeczy jest niepełna edukacja producentów na temat, na przykład integrowanej produkcji, oraz chęć uzyskania przez nich profitów (np. dopłaty) z przynależności do tego systemu produkcji. Dlatego zdarza się, że pomimo zgłoszenia prowadzenie IP nadal prowadzą oni ochronę jak w uprawach konwencjonalnych.
Na wyniki uzyskiwane podczas badania próbek materiału roślinnego (owoców i warzyw) pod względem pozostałości ma również wpływ rzetelność ich pobierania. W przypadku badania do uzyskania certyfikatu są one pobierane przez uprawnionych próbobiorców, natomiast przy indywidualnych zleceniach – samodzielnie przez producentów. Sposób pobrania reprezentatywnej próbki nie jest rzeczą łatwą i czasem może się zdarzyć, że może być ona pobrana z miejsca niereprezentatywnego, na przykład gdzie dwukrotnie naniesiony został środek ochrony roślin (na skutek zniesienia cieczy przez wiatr).Wówczas wykrywane są pozostałości ś.o.r. lub nawet przekroczenie dopuszczalnej ich ilości w próbce. Może też zdarzyć się odwrotnie: próbka nie wykaże niczego, chociaż w całej partii jest inna sytuacja. Wynika z tego, że technika wykonywania zabiegów ochrony jest równie ważna jak właściwe (zgodne z zapisami w etykietach rejestracyjnych) stosowanie środków ochrony roślin. Jak podał A. Miszczak, przekroczenia najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości (NDP) ś.o.r. w produktach spożywczych pochodzenia roślinnego dotyczą 3% badanych próbek, ale jest to wynik ogólny i są zapewne uprawy, w których ryzyko przekroczenia normy pozostałości lub nieprawidłowego stosowania ś.o.r. jest znacznie większe.
Pozostałości na podstawie wyników uzyskanych w IO
Prelegent omówił kilka upraw ogrodniczych przedstawiając procentowy udział próbek, w których: nie odnotowano pozostałości, wykryto pozostałości na akceptowalnym poziomie lub stwierdzono przekroczenia NDP.
W kapuście pekińskiej na 169 badanych prób bez pozostałości było 56%, z zanotowanymi pozostałościami 38% i z przekroczeniami 6%. U tego gatunku przekroczenia dotyczyły chlorotalonilu, kaptanu, diazynonu, karbendazymu, tiofanatu metylowego, pirymetanilu (najwięcej) i trifloksystrobiny. Większy problem stanowią wyniki uzyskane z przebadania 73 próbek porzeczki czarnej – tylko 36% z nich było bez pozostałości, w 44% zanotowano je, a w 20% pozostałości przekraczały NDP. Na domiar złego były wśród nich substancje niezarejestrowane do ochrony porzeczki czarnej procymidon (6,8%) i tetradifon (1,4%). Pozostałe wykrywane substancje to niedopuszczone do stosowania w IP porzeczki czarnej: propargit (8,2%), fenazachina (6,8%), flusilazol (2,7%) oraz karbendazym (1,4%).
U jabłek zmniejsza się liczba próbek, w których są wykrywane pozostałości. W 2007 roku było ich 66,3%, a w 2010 już tylko 26,6%. W badaniach próbek jabłek pochodzących z uprawy tradycyjnej przekroczenie NDP zanotowano na poziomie 1% natomiast w uprawie IP dwa razy więcej, bo 2%. Wśród substancji wykrywanych znalazły się dopuszczone w uprawie tradycyjnej, ale niedozwolone w systemie IP: bifentryna (od tego sezonu wycofana z rejestru, nie można jej już używać w Polsce), chloropiryfos i cypermetryna, a co gorsze niemające rejestracji w tej uprawie: fenazachina, difenyloamina i flusilazol. W związku z tym odsetek prób jabłek kwalifikujących się do certyfikacji IP wyniósł 86%, a 14% nie uzyskało kwalifikacji. Jeżeli chodzi o wymagania stawiane przez Federację Rosyjską – zaledwie 50% prób spełniło normy jej normy. W 36% próbek odrzuconych partii towarów wykryty został propargit , w 11% karbendazym, a w 3% inne substancje aktywne ś.o.r.
Skąd te pozostałości?
Zdaniem A. Miszczaka przyczynami takiego stanu rzeczy są: • stosowanie tańszych ś.o.r., na przykład kupionych za granicą, a nie zawsze zarejestrowanych dla danej uprawy w Polsce (względy ekonomiczne); • stosowanie ś.o.r. zarejestrowanych do innych upraw, • używanie preparatów, które straciły rejestrację, lub zostały wycofane z obrotu w UE (brak wiedzy producenta, przekonanie o skuteczności środka, koszty utylizacji); • prawidłowe korzystanie ze ś.o.r., ale istnienie różnych norm NDP w stosunku do żywności pochodzenia roślinnego (normy UE, normy sieci handlowych, normy krajów trzecich, tj. pozaunijnych, do których eksportowane są polskie owoce i warzywa); • ograniczony potencjał analityczny laboratoriów, możliwości wykonania oznaczeń pozostałości w Polsce w stosunku do potrzeb oceny upraw i żywności (różne zakresy analityczne laboratoriów, liczba możliwych do wykonania analiz, praktyczne terminy wydawania wyników itp.)