O około 35-40 proc. udało się w Małopolsce zmniejszyć populację barszczu Sosnowskiego, groźnej dla ludzi i zwierząt rośliny o właściwościach parzących i alergizujących. Nowatorską metodę walki z nią opracowali naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
W walce z barszczem Sosnowskiego stosowane są metody mechaniczne i chemiczne – opowiada PAP Jerzy Jaskiernia z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Rośliny są wycinane i opryskiwane środkami chemicznymi. Tam, gdzie nie można stosować oprysków – np. nad brzegami rzek – preparaty chemiczne są wstrzykiwane bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin – tłumaczy Jaskiernia, który który kieruje projektem „Środowisko bez barszczu Sosnowskiego”.
Barszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu. Do Polski trafił w latach 60. i 70. Ponieważ jest on źródłem białka i daje bardzo wydajne plony, próbowano wykorzystać go jako paszę. Jednak hodowla wymknęła się spod kontroli. Barszcz zaczął z pól wypierać rodzime gatunki roślin, okazał się też niebezpieczny i dla zwierząt, i dla ludzi. Ma właściwości parzące i alergizujące. Kontakt z rośliną wywołuje reakcje skórne, w tym nawet oparzenia drugiego i trzeciego stopnia.
„Mieliśmy w Małopolsce przypadki dzieci poparzonych barszczem, którym w kontakcie ze słońcem odnawiały się rany” – mówi Jaskiernia.
Szacuje się, że w Polsce barszcz Sosnowskiego porasta ok. 8 tys. ha, w Małopolsce ok. 250 ha. Roślina w pełni kwitnienia dochodzi do 4-4,5 metrów wysokości. Bardzo często występuje nad rzekami i potokami. W ramach projektu „Środowisko bez barszczu Sosnowskiego” roślina jest zwalczana na 134 ha gruntów.
Walka z barszczem Sosnowskiego jest trudna ze względu na wysoki współczynnik jego rozmnażania, odporność na wiele herbicydów oraz konieczność wielokrotnego powtarzania zabiegów niszczących.
Projekt, którego liderem jest Uniwersytet Rolniczy w Krakowie ma potrwać do wiosny 2016 r.
za: