Warmińsko-mazurscy pszczelarze szykują już pasieki do zimy: trwa dokarmianie pszczelich rodzin, a z poligonów w okolicach Orzysza i Bemowa Piskiego pszczelarze w ostatnich dniach zabrali ule ustawione tam czasowo, by owady mogły zebrać nektar z wrzosów. Jak poinformował rzecznik prasowy Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Orzysz w tym roku na poligonie swoje ule ustawiło kilkunastu pszczelarzy z Warmii i Mazur.
– Wszyscy wcześniej uzyskali niezbędne zgody od nadleśnictwa, do którego należy teren poligonu. My, jako wojsko, udostępniamy wyznaczone tereny poligonu pszczelarzom bezpłatnie i w takim czasie, by nie kolidowało to z naszymi planami szkoleniowymi – podkreślił.
Szef Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Olsztynie Józef Zysk powiedział, że miód wrzosowy jest poszukiwany na rynku z powodu jego walorów zdrowotnych, jednak jest dużo droższy od tradycyjnych miodów – za słoik trzeba zapłacić ponad 70 zł. – To ze względu na wysoką cenę produkcji tego miodu, który z ramek trzeba zdejmować w pomieszczeniu ogrzanym do ponad 30 stopni, w grę wchodzi też i transport uli na poligony – wyjaśnił pszczelarz.
W rozmowie z PAP Zysk przyznał, że z powodu chłodnego i deszczowego lata regionalnym pszczelarzom niemal zupełnie nie udało się zebrać w tym roku miodu lipowego. – Gdy lipa kwitła, padały intensywne deszcze i było chłodno, przez co nie nektarowała – wyjaśnił Zysk. Dodał, że pszczelarze pozyskali z uli miody spadziowy, wielokwiatowy i wiosną – mniszkowy. Ten ostatni udało się zebrać, jak wyjaśnił Zysk, dlatego, że nie przezimowały rzepaki i rolnicy je zaorali.
– Mniszek i rzepaki kwitną w jednym czasie i jak pszczoły mają wybór, to wybierają rzepak. Ale w tym roku wyboru nie miały, dlatego mamy miód mniszkowy – wytłumaczył pszczelarz.
W woj. warmińsko-mazurskim miód jest jednym z najchętniej kupowanych przez turystów produktem. Szacunki związków pszczelarskich wskazują, że mniejsze i większe pasieki może mieć w regionie kilka tys. osób; nie wszystkie zrzeszają się w działających związkach branżowych.
Źródło: