Noc i wczesny poranek w środę (10.05) okazały się niezwykle zimne jak na maj. Przed ujemnymi temperaturami uchroniły się jedynie niektóre regiony zachodniej i północno-zachodniej Polski. Na pozostałym obszarze przymrozki panowały od gruntu aż do wysokości nawet 5 metrów, niszcząc nie tylko uprawy przy gruncie, lecz także owoce na krzewach i drzewach.
Im dalej na wschód kraju, tym mróz był większy. Zdecydowanie najniższe temperatury na stacjach IMGW odnotowano w Kielcach, Rzeszowie i Ostrołęce, gdzie na wysokości 2 metrów było do minus 4 stopni. Na większym obszarze kraju było od minus 3 do minus 1 stopnia.
Przy gruncie z kolei największy przymrozek panował w Ostrołęce na Mazowszu, gdzie zmierzono minus 7 stopni, a także w Łodzi, gdzie było minus 6 stopni. Na większym obszarze kraju odnotowano przeważnie od minus 5 do minus 3 stopni.
Najcieplej było na wybrzeżu, zwłaszcza zachodnim, gdzie na wyspach Wolin i Uznam temperatura nie spadła poniżej 5 stopni, a przy gruncie poniżej 4 stopni.
Szkody poczynione przez przymrozki w okresie kwitnienia drzew i krzewów owocowych są największe od lat. W sadach dotychczas najbardziej ucierpiały czereśnie, które wymrożone zostały w ok. 90 procentach. Duże straty są też w gruszach, śliwach, porzeczkach, agreście i malinach. Z kolei na polach uprawnych przymrozki dały się we znaki ziemniakom i rzepakowi.
W tym roku z całą pewnością dłużej niż zwykle poczekamy na truskawki, w dodatku będą one droższe. Wymroziło także jabłonie. Straty wahają się od 30 do nawet 70 procent. Po dzisiejszych porannych przymrozkach szkody mogą się okazać jeszcze wyższe, szczególnie w środkowej i wschodniej części Polski.
Poszkodowani rolnicy i sadownicy będą mogli ubiegać się o rekompensaty. Niewykluczone, że zostanie ogłoszony stan klęski żywiołowej, ale będzie to możliwe dopiero po dokładnym oszacowaniu skali zniszczeń przez około 2500 pracujących na bieżąco komisji. Z ich ostatnich bilansów wynika, że straty dochodzą do 2,5 miliona złotych, ale nie wliczono do nich jeszcze wczorajszych i dzisiejszych przymrozków, a mogą one tę sumę co najmniej podwoić.
Rolnicy ucierpieli nie tylko z powodu późnych przymrozków, a miejscami opadów śniegu, lecz także na skutek wyjątkowo intensywnych opadów. Doszło do licznych podtopień, zarówno w wyniku bezpośrednich opadów, jak i wylewania rzek, strumieni i potoków. Zalegająca na polach wodach doprowadziła do gnicia upraw. Bez wątpienia będzie to bardzo ciężki rok dla naszego rolnictwa.
W nocy ze środy na czwartek (10/11.05) przymrozki wrócą, ale już tylko do części kraju, w dodatku będą dużo lżejsze. Spodziewamy się ich na północy i północnym wschodzie, a także na terenach górzystych południowej Polski. Po raz ostatni przymrozki dadzą się we znaki w nocy z czwartku na piątek (11/12.05) na krańcach północno-wschodnich.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda
Czytam i obserwuję komentarz przymrozkowe, szkody, straty oraz lament o stratach (najgorsze od lat…). Otóż przymrozki były,są i będą i bez wzgędu na ich stopień i ilość dni są jak „złodziej” który przychodzi nocą i kradnie plony. Sadownicy to wiedzą i biadolenie nic tu nie pomoże. Rolnictwo to zawód ryzyka pogodowego jak żaden inny. Na pogodę wpływu nie mamy ale za to możemy odpowiednio przeciwdziałać, zapobiegać a przede wszystkim edukować bo powszechna wiedza o przymrozkach kończy się „na paleniu opon” i zadymianiu. Zamiast tego warto rozmawiać o rozwiązaniach które zapobiegają, chronią. Na złodzieja są „kraty, kłódki, alarmy” – apeluję zatem o proaktywne informacje w sprawie przymrozków – może wtedy zamiast biadolenia będzie zapobieganie.