Zarówno w małopolskim, jak i sandomierskim rejonach sadowniczych drzewa są silnie zasiedlone przez mszyce. Walka z tymi szkodnikami wciąż trwa, zabiegi są kontynuowane.
Osobniki mszycy jabłoniowo-babkowej, fot. K. Kupczak
Objawy żerowania mszycy jabłoniowo-szczawiowej, fot. K. KupczakWidać też sporo szkód poczynionych przez kwieciaka. Do ograniczenia zapylania i zawiązywania owoców przyczyniły się także przymrozki. W tych przypadkach sytuacja jest nieco odmienna. W Małopolsce Jonagoldy zawiązały dość intensywnie, potem przyszły przymrozki i na później kwitnących odmianach jabłoni widać zaledwie gdzieniegdzie uformowane zawiązki. Z okolic Sandomierza dociera natomiast taka informacja: „Jonagoldy, Idared, Mutsu, Boskoop dostały przymrozkiem po kwiatach królewskich w 50% lokalizacji”. W ruch poszły więc gibereliny… W całej Polsce jest dość chłodno, na tyle, że oblot pszczół jest niewielki.
W obu lokalizacjach trwa intensywna walka z parchem. Wykonano już kilka zabiegów, włączając nawet środki interwencyjne (układowe), jeśli tylko warunki pogodowe (głównie temperatura) na to pozwalała.
Duży problem jest z mączniakiem prawdziwym na jabłoniach. Zabiegi są bardzo potrzebne. Deszcze w okresie kwitnienia jabłoni przyczyniły się do wzrostu zagrożenia ze strony szarej pleśni czy chorób tzw. przechowalniczych, do których infekcji dochodzi m.in. właśnie w okresie kwitnienia drzew.
Warto więc sięgnąć po fungicydy kompleksowe (szczególnie w okresie opadania płatków kwiatowych), w celu jednoczesnego zabezpieczenia przed wszystkimi ww. chorobami.
Katarzyna Kupczak