Ta wizyta (fot. 1) łącząca wiedzę na temat ochrony, a także możliwości wykorzystania w uprawie odmian odpornych na różne czynniki chorobotwórcze wpisała się w ogólnounijny trend związany z integrowaną ochroną roślin.
Do jednych z głównych rodzajów warzyw tworzonych tradycyjnymi metodami przez Nunhems należy marchew. W zasobach tej hodowli znajduje się sporo odmian tego rodzaju odpornych m.in. na choroby liści, w tym najpowszechniejszą alternariozę, czy korzeni – rizoktoniozę. Jak przekazywała Izabela Kaczyńska (Nunhems Poland), jej współpraca z rolnikami nie polega wyłącznie na handlu nasionami. To także wymiana doświadczeń, zdobywania wiedzy, gromadzenia informacji o tym, z czym borykają się uprawiający warzywa w Polsce. Wszelkie dane związane z wystąpieniem zagrożeń, w tym chorób i szkodników, dostarczane do centrali w Holandii przez I. Kaczyńską, są dokładnie analizowane i brane pod uwagę podczas tworzenia nowych kreacji. Ten serwis techniczny przyczynia się bowiem do tego, aby polskim ogrodnikom dostarczać odmiany odporne, pozwalające na ograniczenie użycia syntetycznych środków ochrony roślin do niezbędnego minimum.
W tym kierunku podąża także hodowla marchwi odpornej na grzyb Acrothecium carotae (syn. Rhexocercosporidium carotae) z przeznaczeniem głównie dla północnych rejonów Europy. Chorobę wywoływaną przez tego sprawcę, zwaną czarną plamistością korzeni marchwi, zanotowano po raz pierwszy w Norwegii, w latach 60. ubiegłego wieku. Sukcesywnie stwierdzano i opisywano ją także w Szwecji, Holandii, Danii, na kontynencie amerykańskim – w Kanadzie. Istotnym zagrożeniem choroba ta stała się od 2004 r., kiedy nowe technologie przechowalnicze pozwoliły na bardzo długie składowanie korzeni marchwi w niskiej temperaturze klimatyzowanych komór. Obecnie w ww. krajach choroba ta występuje znacznie częściej niż: zgnilizna twardzikowa, parch, fuzarioza, rizoktonioza, czy czernienie korzeni wywoływane przez Chalaropsis spp.
Sprawca choroby (workowiec) jest organizmem bytującym w glebie i stąd pierwotnie infekuje korzenie. Głównie rozprzestrzenia się za pomocą zarodników konidialnych. Do zakażenia dochodzić może także podczas czyszczenia i mycia korzeni przed ekspedycją. Niestety czasami objawy choroby stwierdza się na marchwi uprawianej na stanowisku, na którym nigdy wcześniej tego sprawcy nie notowano (czyżby zatem jego źródłem był porażony materiał siewny?).
Objawy występują wyłącznie na korzeniach, czasami dopiero podczas przechowywania. W miejscach przetchlinek początkowo powstaje soczewkowatego kształtu plamka, której zaostrzone końce rozszerzają się w poprzek korzenia (po obwodzie). Przebarwienie nieznacznie powiększa się także ku górze i dołowi, jednak pojedyncza plama raczej nie przybiera kształtu kolistego. Soczewkowate, brunatne plamy są nieco jaśniejsze w centralnej swej części, która stopniowo się zapada, w efekcie opanowania przez sprawcę głębszych warstw miękiszu (kory). Powstaje kraterowate wgłębienie. Chorobowo zmienione korzenie tracą wartość handlową i przetwórczą.
Firma Nunhems w hodowli marchwi odpornej na tę chorobę ma już pewien sukces. W przyszłym roku skieruje do testów polowych dwie perspektywiczne odmiany, które uzyskały pozytywne oceny odporności podczas skriningu (fot. 2). Jedna z nich przeznaczona będzie na gleby lekkie, druga – na ciężkie. Stopień odporności tych odmian sprawdzany będzie również u polskich producentów marchwi uprawianej na północy kraju, którzy opisywane objawy stwierdzali już na korzeniach tego warzywa w ubiegłym sezonie (2012), a specjalistyczne badania potwierdziły obecność A. carotae.
Fot. 2. Badania przesiewowe (skrining) odmian marchwi w firmie Nunhems
Do czasu wprowadzenia odpornych na „akrotecium” odmian do sprzedaży, hodowcy z firmy Nunhems przekazywali zalecenia obowiązujące m.in. w Holandii. Profilaktyka przewiduje kilkuletnią przerwę w uprawie marchwi na tym samym stanowisku. Zagrożenie chorobą wzrasta, gdy zbiór korzeni odbywa się przy temperaturze wyższej niż 7°C oraz gdy wykopuje się korzenie, które nawet przez krótki czas poddane były temperaturze poniżej 0°C.
Objawy Acrotecium, fot. archiwum
Katarzyna Kupczak
Fot. 1, 2 K. Kupczak