Redukcja znoszenia cieczy roboczej i zmniejszenie dawek ś.o.r. to bardzo ważne tematy w Holandii ze względu na zbyt duże spływy powierzchniowe pozostałości ś.o.r. z pól do wód gruntowych (czyt. HO 11 i 12/2013). Aby zapobiec lub zminimalizować te zjawiska, naukowcy z ośrodka PPO w Randwijk w kooperacji z kilkoma sadownikami rozpoczęli prace nad nowoczesnymi technikami w ochronie sadów.
Podczas dnia otwartego można było obejrzeć dwa nowoczesne opryskiwacze (fot. 1a i b), dzięki którym można opryskiwać kilka (najczęściej 2 lub 3) rzędów równocześnie. Podczas przejazdu takim opryskiwaczem ciecz jest nanoszona na rząd drzew z dwóch stron. Dzięki temu straty cieczy roboczej są mniejsze (niż przy standardowym opryskiwaczu), a jej znoszenie jest zredukowane w 95%. Opryskiwacze te sprawdzają się także tam, gdzie producenci chcą zredukować koszty siły roboczej. W Holandii sięgają one ok. 37% wszystkich kosztów ponoszonych na produkcję owoców, stąd tak ważne jest ich zmniejszenie.
Fot. 1. Opryskiwacze tunelowe marek KWH…
… i Munckhoff
[NEW_PAGE]Druga inicjatywa w kierunku opracowania inteligentnego systemu do ochrony sadów została podjęta przez firmy komercyjne: KWH Holland (producent opryskiwaczy), Probotiq (firma tworząca oprogramowania komputerowe), Abemec (dystrybutor ciągników Fendt na terenie Holandii) w porozumieniu z pracownikami naukowymi Uniwersytetu w Wageningen. W wyniku tej współpracy powstał prototyp samojezdnej maszyny składającej się z ciągnika i zaawansowanego technicznie opryskiwacza sadowniczego (fot. 2).
W prezentowanym podczas dnia otwartego w Randwijk opryskiwaczu zastosowano laser, który mierzy objętość korony drzewa. Laser ten działa w kilku płaszczyznach, można dzięki temu określić szerokość opryskiwanego rzędu drzew i dokładną objętość korony (pole powierzchni liści). Te dane są wysyłane do znajdującego się w kabinie ciągnika komputera, który za pomocą specjalnego oprogramowania oblicza ilość cieczy roboczej wydatkowanej przez poszczególne dysze w kolumnie opryskiwacza. W każdej z głowicy znajdują się dwie dysze normalne, a dwie są to dysze zapobiegające znoszeniu cieczy roboczej. Ciekawym i innowacyjnym rozwiązaniem jest również możliwość automatycznej zmiany podczas wykonywania zabiegu standardowych dysz na dysze zapobiegające znoszeniu. Warto wspomnieć, iż w prezentowanym prototypie dysze są napędzane pneumatycznie przez powietrze pod ciśnieniem.
Fot. 2. Prototyp ciągnika Fendt z automatycznym pilotem wraz z precyzyjnym opryskiwaczem KWH
Podczas prezentacji tej nowoczesnej maszyny ze strony uczestników spotkania padło wiele pytań. Jedno z nich dotyczyło dokładności sterowania i przejazdów ciągnika w wąskich rzędach i zawracania na uwrociach. Otóż ciągnik jest automatycznie napędzany i sterowany, ale zanim przystąpi do samoczynnego wykonywania zabiegów wymaga jednokrotnego przejazdu z operatorem, który „nauczy” urządzenie trasy przejazdu. W komputerze ciągnika zapisywana jest mapa konkretnego sadu, prędkość pracy, moment zawracania na uwrociach. Każda kwatera jest kodowana pod numerem lub nazwą. Maszyna podczas pracy odtwarza więc zadaną trasę i wykonywane czynności. System jest jednak inteligentny, nawet gdy jest uczony trasy przejazdu w warunkach dobrych – sucha gleba, brak kolein – w gorszych warunkach potrafi do nich dostosować np. prędkość jazdy. Z przodu ciągnika zamontowano także sensor bezpieczeństwa (podobnie jak w przypadku kamer montowanych w samochodach) pozwalający na zatrzymanie ciągnika z opryskiwaczem, gdy podjeżdża do przeszkody, np. stojącego człowieka czy przebiegającego zwierzęcia. Gdy przeszkoda zniknie z pola widzenia kamery, maszyna samoczynnie rusza do dalszej pracy. Dodatkowo całą pracę zespołu maszyn można śledzić na monitorze komputera w domu. Gdy system stanie podczas pracy, można dzięki temu szybko zidentyfikować przyczynę.
Koszt prototypu całego zestawu zwraca się w ciągu 3 lat od zakupu dla gospodarstwa o średniej wielkości 20–25 ha. Oszczędności stosowania tego systemu pochodzą przede wszystkim ze zredukowanego zużycia środków ochrony roślin oraz braku konieczności zatrudnienia operatora ciągnika i maszyn w sadzie (wysokie koszty siły roboczej w Holandii). Inicjatorzy projektu, zanim rozpoczęli prace nad prototypem urządzenia, musieli udowodnić sadownikom, że stopa zwrotu inwestycji będzie szybka i że jego zakup się opłaca. W 2014 r. pięć pierwszych maszyn trafi do holenderskich gospodarstw sadowniczych i będzie wykorzystywanych w praktyce.
Dorota Łabanowska-Bury
Fot.1,2 D. Łabanowska-Bury
Artykuł pochodzi z numeru 1/2014 „Hasła Ogrodniczego”