Wynalazek prof. Józefa Walczyka z Katedry Prac Leśnych Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie przyspiesza pracę leśników i znacząco obniża wydatki na prace terenowe.
– Obecnie w lasach państwowych stosowana jest hodowla sadzonek w doniczkach. Gatunki lasotwórcze, zarówno iglaste, jak i liściaste, czyli sosna, świerk, modrzew, dąb, buk, lipa czy jesion wysiewane są wiosną, a sadzone dopiero po roku, razem z bryłką gleby. W ciągu roku system korzeniowy mocno się rozrasta, dlatego bardzo trudno jest wyciągnąć sadzonkę z tzw. kasety – tłumaczył w rozmowie z PAP prof. Walczyk.
Jest to problem na masową skalę. Jak oszacował profesor, jedna szkółka np. w Nadleśnictwie Gidle czy w Rudach Raciborskich, uprawia do 10 mln takich sadzonek. Praca przy przenoszeniu ich z doniczek do gleby trwa często wiele tygodni i wykonywana jest na dwie zmiany. Wykonujących żmudne zadania ludzi bolą palce, bywa, że sadzonki urywają się, a system korzeniowy zostaje w doniczce. Sytuacja zmienia się, kiedy do „akcji” wkracza nowoczesna maszyna.
– Maszyna ma system trzpieni, na które pneumatycznie nasadzana jest kaseta z sadzonkami. Najczęściej w kasecie znajdują się 52 sadzonki, wszystkie one równolegle zostają poruszane, wyskakują z kasety i można je bez trudu wyciągać – opisuje uczony.
Jak podaje prof. Walczyk w opisie urządzenia, jest ono uruchamiane przyciskami sterującymi elektrozaworami siłownika pneumatycznego. Składa się ono ze stałej ramy, do której przymocowane są: płyta z trzpieniami wyciskającymi, cztery bieżnie łożysk wzdłużnych i siłownik pneumatyczny. Płyta z trzpieniami jest elementem wymiennym i z ramą stałą jest łączona przy pomocy szybkosprzęgu. Do ruchomej ramy, o wymiarach odpowiadających wymiarowi kasety, przymocowane są cztery łożyska wzdłużne, a w środkowej części ramy na dwóch łożyskach wzdłużnych zamocowane jest przyłącze cięgna siłownika pneumatycznego.
Do ramy ruchomej wkładana jest kaseta z sadzonkami przeznaczonymi do wyciśnięcia. Szerokość ramy jest dostosowana przy pomocy sprężyście mocowanej prowadnicy. W ramie tej znajduje się również zderzak, który ustala położenie kasety tak, by trzpienie wyciskające trafiały zawsze w otwory od spodu kasety. Rama ruchoma wraz z kasetą nasadzana jest pod wpływem działania siłownika pneumatycznego, co powoduje wyciskanie sadzonek. Po wyciśnięciu sadzonek, rama wraz z kasetą podnoszona jest do góry, ruchem powrotnym siłownika pneumatycznego. Rama stała zamocowana jest na dwóch kołach i wyposażona jest w składaną rękojeść do jej przetaczania.
Wynalazek powstał na Uniwersytecie Rolniczym przy współpracy z firmą Merbet z Bielska Białej, która produkuje styropianowych kasety na sadzonki. Uczelnia dokonała zgłoszenia patentowego, a następnie – z dużym udziałem Centrum Transferu Technologii – uzgodniła brzmienie umowy licencyjnej i sprzedała zainteresowanemu przedsiębiorstwu licencję na produkcję urządzenia.
Na polskim rynku były wcześniej sprzedawane wyciskarki do sadzonek, jednak krakowska maszyna jest od nich lżejsza, mniejsza i sprężysta, przez co nie powoduje uszkadzania kaset w przypadku wyciskania sadzonek z mocno rozwiniętym systemem korzeniowym. Polskie urządzenie jest też ponad dwukrotnie tańsze niż włoskie. Jego ogromną zaletą jest mobilność.
– Maszynę można wykorzystywać w dowolnym miejscu w lesie, ponieważ wymaga niewielkiej mocy i można ją zasilać z agregatu prądotwórczego. Może być też stosowana na terenie szkółki, na przykład zimą, kiedy sadzonki są wyciągane z kaset i wkładane do przechowalni – wylicza prof. Walczyk.
Do tej pory sprzedano już kilka takich maszyn, także za granicę. W obrocie rynkowym urządzenie kosztuje ok. 12 tys. W opinii profesora dla szkółki jest to cena przystępna, szczególnie, że maszyna powoduje skokowy wzrost wydajności pracy i – co bardzo istotne – niemal zupełnie likwiduje dyskomfort osób zatrudnionych w lasach.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl