Ursus liczy, że jego udział w rejestracji ciągników rolniczych w tym roku wzrośnie do 10 proc., a sprzedaż może sięgnąć w tym czasie około 700 traktorów - poinformował PAP Karol Zarajczyk, prezes Ursusa. "Liczymy, że w tym roku uda nam się sprzedać około 700 ciągników, co pozwoli nam zakończyć rok 2016 na poziomie 10 proc. udziału w rynku" - powiedział prezes.
Szef Ursusa podtrzymał też wcześniejsze zapowiedzi spółki dotyczące dalszego zwiększania udziału w krajowym rynku, tak aby na koniec roku 2017 spółka miała w nim 15-proc. udział.
„Uważam, że nasze wcześniejsze zapowiedzi dotyczące osiągnięcia 15 proc. udziału w rynku traktorów są jak najbardziej realne” – powiedział Zarajczyk, dodając, że spółka już pracuje nad poszerzeniem oferty.
„Planujemy poszerzenie oferty o duże ciągniki ciężkie, ale na to potrzebujemy od roku do półtora” – dodał.
Zdaniem prezesa Ursusa rynek ciągników w Polsce jest najgorszy od dziesięciu lat i spowodowane jest to problemami z dystrybucją środków unijnych na dopłaty.
„Dobrze sobie radzimy pod względem procentowego udziału w rynku, ale same wartości nie pozwalają zapewnić rozsądnego rozwoju firmy. Wyniki rejestracji nowych ciągników pokazują, że rynek bez dopłat praktycznie nie funkcjonuje” – powiedział Zarajczyk.
Rynek traktorów spadł od stycznia do końca września o niemal 32 proc. Na tym tle Ursus radzi sobie lepiej, gdyż zanotował wzrost rejestracji o 53 proc. do 439 sztuk.
„Jednym z powodów notowanych przez nas wzrostów sprzedaży jest to, że jesteśmy firmą lokalną, więc nasze marże to nie marże importerskie, gdzie zarabia producent zagraniczny, importer i jeszcze sieć dealerska. Sami jesteśmy producentem, a ponadto zbudowaliśmy własną sieć sprzedaży” – powiedział Zarajczyk.
„Jeśli mówimy o rynku maszyn rolniczych, to mówimy o średniej marży rzędu 15-20 proc. jeśli chodzi o dealerów. Więc my mogliśmy tę marżę zatrzymać w grupie, tak żeby lepiej przygotować ofertę końcową dla naszych klientów” – dodał.
Prezes przyznał, że o ile firma dobrze sobie radzi na rynku traktorów, bo te rolnicy jeszcze kupują, nawet pomimo braku dopłat, to ma problem z pozostałymi maszynami, które produkuje, a na które rolnicy mogą jeszcze poczekać, gdyż nie są one tak niezbędne w gospodarstwie jak ciągnik.
„Trzeba pamiętać, że mamy trzy fabryki i w ofercie ponad 80 różnych maszyn dodatkowych, jak przyczepy czy rozrzutniki. Spadek liczby rejestracji przyczep i rozrzutników o 50 proc. rok do roku świadczy o konieczności jak najszybszego rozpoczęcia dystrybucji unijnych środków” – powiedział prezes.
za: