I to nawet nie z samych owoców, ale z odpadów po ich przetworzeniu. Możliwości wytworzenia z nich prądu elektrycznego dowiedli naukowcy z USA. Rozwinięciu wyników doświadczeń w praktykę nie będzie przeszkadzał fakt wykorzystania pomidora – jego odpady to już nie produkt żywnościowy, a więc nie jest ewentualnym surowcem I generacji, od których wykorzystywania - ze względu na generowanie wzrostów kosztów żywności – na świecie odchodzi się.
W USA naukowcy z kilku ośrodków wspólnie opracowali mikrobiologiczne ogniwo elektrochemiczne wykorzystujące likopen – naturalny barwnik występujący w pomidorach. Dostarcza on elektronów przenoszonych w ogniwie z wykorzystaniem bakterii. Obliczono, że 10 miligramów odpadów pomidorowych zapewnia produkcję 0,3 W energii elektrycznej. Kiedy przemnożono to przez ilość przemysłowych odpadów z przetwórstwa pomidorów, okazało się, że uzyskany w ten sposób prąd mógłby przez 3 miesiące zasilać Disney World. W dodatku technologia nie produkuje odpadów, wręcz zmniejsza ich ilość, spada także ilość metanu wydzielanego do atmosfery przez gnijące na składowiskach odpady.
U praktycznych Amerykanów wykorzystanie mikrobiologicznego ogniwa elektrochemicznego może zostać szybko wprowadzone do praktyki – wsparcie może pochodzić od farmerów. Nie dlatego, że akurat im ochrona środowiska szczególnie leży na sercu, ale po prostu dlatego, że płacą za odbieranie odpadów do składowania. Zamiast tego mogą się zgodzić na opłacanie transportu do centrów produkcji bio-prądu.
za: hortibiz.com
pg