Jest to w pełni automatyczna linia, składająca się z czterech maszyn, które mogą pracować także niezależnie od siebie. Urządzenie do rozdrabniania głąbów (fot. 2) eliminuje dotychczas występującą ciężką pracę fizyczną, grożącą urazami. – Klientowi zależało również na tym, aby nie tracić znajdujących się w komórkach głąba cennych cukrów, od których ilości zależy m.in. prawidłowy przebieg fermentacji podczas kwaszenia – informował Romuald Napieracz, elektromechanik w firmie TTM.
Fot. 2. Automatyczny rozdrabniacz głąbów
Wstępnie przygotowane główki trafiają do 12-nożowego szatkownika z ustawianą odległością ostrzy (według zamówienia, zależnie od pożądanej grubości krajanki). Poszatkowana kapusta przenośnikiem dociera pod wysyp solniczki. Podawanie soli uruchamia się samoczynnie w momencie, kiedy na taśmie pojawi się pocięta kapusta. Im grubsza warstwa strużyny, tym większą porcję soli wydaje solniczka. Tak przygotowana kapusta może już być kierowana do paletopojemników, basenów kwaszarniczych lub innych zbiorników, które znajdują się zwykle na końcu linii (fot. 3).
Fot. 3. Posolona strużyna kapusty jest transportowana do pojemnika, w którym będzie kwaszona
Jak informowali konstruktorzy, w budowie maszyn wykonanych z kwasoodpornej stali szlachetnej zostały wykorzystane markowe komponenty najwyższej światowej jakości – w pełni odporne na działanie agresywnych czynników, dopuszczone do kontaktu z żywnością. Elementy tnące lub inne niebezpieczne części maszyn zostały odizolowane od otoczenia za pomocą osłon i fotoelektrycznych kurtyn bezpieczeństwa. W przypadku ingerencji i naruszenia zabezpieczeń urządzenie zatrzymuje się samoczynnie. To zupełnie nowa jakość na rynku – podkreślał właściciel firmy TTM.
Praca mikroprzetwórni o wydajności 1200 główek kapusty na godzinę może być programowana i sterowana automatycznie, jak w wersji prezentowanej w Charsznicy, ze sterownikiem mikroprocesorowym i panelem dotykowym typu touch-screen. – Koszt kompletu maszyn w zaprezentowanym standardzie wynosi 130 tys. zł netto – informował S. Podgajny.
Katarzyna Kupczak, fot. 1-3 K. Kupczak
Artykuł pochodzi z numeru 12/2013 „Hasła Ogrodniczego”