Grupa naukowców ze Szwajcarii, Belgii i RPA zaprojektowała, zbudowała i przetestowała sztuczne jabłko.
Zależało im na osiągnieciu możliwie największego podobieństwa do prawdziwego owocu.
Tworzywo sztuczne nadaje mu kształt, upodabniając go także pod względem struktury do skórki jabłka. Wnętrze skrywa substancję, która odpowiada miąższowi naturalnego owocu.
Jednak na tym kończą się podobieństwa. Sztuczne jabłko jest wyposażone w czujniki, które zbierają dane dotyczące temperatury. Pototypowe jabłko ma zadanie w bardziej realizstyczny sposób monitorwać temperaturę miąższu owocu i zapisywać jej przebieg w łańcuchu dostaw.
Ten swoisty symulator jabłka zbiera dane na temat tego jak faktycznie reaguje owoc poddawany zmianom temperatury wynikającym z transportu, przeładunku i przechowywania w różnych warunkach.
Jak wyjasniają naukowcy, jego zaletą jest nie tyko dokładność pomiaru. Kilka sztuk tych sztucznych jabłek zapakowanych do kartonów jak prawidziwe owoce, pozwala usyskać dane z różnych miejsc w ładunku np. w kontenerze lub nawet przechowalni owoców.
Dzięki temu uzyskuje się bardzo dokładny monitoring ogrzewania się, czy schładzania owoców i wykrywać np. nieprawidłowości. Odpowiednio wykorzystane dane umożliwią ograniczenie strat w owocach. Te w przypadku jabłek sięgają ok. 13 proc.
Źródło: vilt.be
RS