Powszechnie wiadomo, że dokładna regulacja lub inaczej kalibracja, opryskiwacza jest niezbędna do osiągnięcia wysokiej skuteczności zabiegu przy ograniczonych do minimum zarówno zużyciu środków ochrony roślin, jak i zagrożeniach dla środowiska. Wciąż mam jednak wiele wątpliwości, jak powszechne jest przekonanie o korzyściach płynących ze starannej kalibracji opryskiwaczy. Stąd postawione w tytule pytanie.
Odpowiedź wydaje się na tyle oczywista, że zastanawiałem się, czy wypada zadawać je Czytelnikom „Hasła Ogrodniczego”, którzy reprezentują znacznie wyższy poziom niż przeciętni użytkownicy opryskiwaczy. Ale czy na pewno wszyscy? Moje obserwacje wskazują, że choć poziom techniczny użytkowanych opryskiwaczy i wiedza naszych producentów owoców i warzyw uległy w ostatnim okresie wyraźnej poprawie, to wciąż zabiegi wykonywane są „na oko”. Okazuje się, że jest to nagminna praktyka, spotykana nawet u naszych liderów. Dokładność zabiegów, a zwłaszcza ilość wydatkowanej cieczy użytkowej, mierzy się wówczas na tzw. beczki (czytaj: zbiorniki). Można wyrazić wątpliwość, czy odmierzanie używanej cieczy z dokładnością do 1/3 czy nawet 1/4 „beczki” jest wystarczające — przecież 1/4 pojemności tysiąclitrowego zbiornika wystarczy niekiedy do ochrony hektarowego sadu!
Nie jest moją intencją straszenie prawem. Warto jednak pamiętać, że dokładna aplikacja leży nie tylko w naszym dobrze pojętym interesie, ale stanowi również wymóg ustawowy, choć nie jest to podane wprost. Pośrednio obowiązek kalibracji opryskiwaczy wynika z zapisu nakazującego stosowanie środków ochrony roślin „…zgodnie z etykietą-instrukcją, ściśle z podanymi w niej zaleceniami” Czy można stosować dawkę ś.o.r. podaną w etykiecie, jeśli nieznana jest dokładna objętość zużywanej cieczy? W Integrowanej Produkcji obowiązek systematycznej kalibracji jest zapisany w wymaganiach podstawowych Listy Kontrolnej. Co oznacza, że producenci, którzy nie dopełnią tego obowiązku, tracą szansę na uzyskanie Certyfikatu IP. Tyle wymagań prawnych. Warto jednak zastanowić się nad znaczeniem kalibracji opryskiwaczy w racjonalnej ochronie roślin.
Choć opryskiwacze nie należą do zbyt skomplikowanych maszyn, to wymagają dużej staranności podczas ich eksploatacji, a także przestrzegania kilku dość prostych zasad. Te ostatnie dotyczą zwłaszcza przygotowania do pracy, w tym regulacji parametrów roboczych, które gwarantują równomierne naniesienie zalecanej dawki ś.o.r. na chroniony obiekt (roślina, gleba), przy uwzględnieniu zarówno cech roślin, jak i rodzaju preparatu oraz warunków wykonania zabiegu. Jakkolwiek kalibracja koncentruje się głównie na wyznaczeniu parametrów związanych z emisją cieczy użytkowej, to obejmuje również te dotyczące strumienia powietrza w opryskiwaczach sadowniczych i wysokości belki w polowej uprawie warzyw.
Kluczową rolę w regulacji opryskiwacza odgrywa ustalenie dawki cieczy, a zwłaszcza dokładna jej znajomość, co jest niezbędne do precyzyjnego realizowania zaleceń zawartych w etykiecie ś.o.r. Już logiczne rozumowanie nakazuje użycie wyższych dawek wody podczas opryskiwania gęstych, przestrzennie rozbudowanych roślin niż tych o niewielkich rozmiarach. Oznacza to potrzebę użycia zróżnicowanych dawek wody. Nie mogą być one ani zbyt wysokie, ani zbyt niskie. Za niskie nie zapewniają równomiernego rozłożenia ś.o.r. w roślinie, ale takie sytuacje rzadko się nam zdarzają. Znacznie częściej obserwuje się użycie nadmiernych dawek — powyżej granicy retencji, czyli zdolności roślin do zatrzymywania cieczy. Skutkuje to mniejszym naniesieniem substancji aktywnej, gdyż rosną straty cieczy użytkowej spowodowane ściekaniem jej z roślin. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać zadowalającej skuteczności zabiegów. Zbyt często zapomina się, że opryskiwacze nie służą do „kąpania” roślin, lecz do nanoszenia preparatów.
Kalibrację powinno się przeprowadzać zawsze na początku sezonu oraz każdorazowo po wymianie rozpylaczy, manometru, zaworu sterującego, naprawie układu cieczowego, zamianie ciągnika, a nawet opon w kołach napędowych ciągnika. Ponadto, z uwagi na zapychanie się rozpylaczy i uszkadzanie manometrów, należy okresowo upewniać się, czy przy zadanym ciśnieniu cieczy realizowany jest żądany wydatek rozpylaczy. Częstotliwość takich kontroli zależy od intensywności użytkowania opryskiwaczy. Można przyjąć, że kontrolę należy przeprowadzić po wykonaniu zabiegu na łącznej powierzchni większej niż 100 ha, a jeszcze lepiej przed każdym jego rozpoczęciem. Dobrym nawykiem jest notowanie ustalonych nastaw opryskiwacza, co ułatwi szybką zmianę jego parametrów przed zabiegami na kolejnych polach lub kwaterach sadu. Bardzo przydatne do tego celu są „Ewidencje zabiegów ochrony roślin” oferowane przez Plantpress, uzupełnione o podstawowe zasady kalibracji, wydatki rozpylaczy oraz tabele, w których można zanotować nastawy opryskiwacza. „Ewidencje” są dostępne w wersjach dla sadowników, producentów warzyw i rolników. Nie polegajmy tylko na naszej pamięci, bo nawet gdy wydaje się nam, że jest ona dobra, to często bywa krótka.
Czym można wytłumaczyć tak często spotykaną niechęć do kalibrowania opryskiwaczy? Chyba tylko niedbalstwem. Słabym uzasadnieniem jest powszechny brak czasu, gdyż na regulację potrzebujemy zaledwie kilkunastu minut. A może ś.o.r. nadal są tanie? Dla wielu jedna „beczka” straconej cieczy użytkowej lub dodatkowy zabieg to nieduży wydatek. Ale nieskuteczna ochrona to już ogromne pieniądze. Łatwo przeliczyć, że w wielu gospodarstwach taniej byłoby zatrudnić pracownika zajmującego się tylko kalibracją opryskiwacza i jeszcze dobrze mu za to płacić. Szkoda, że uświadamiamy sobie to dopiero wtedy, gdy jest już za późno.