W rocznicę odejścia Profesora członkowie TRSK towarzyszyli Jego żonie Zofii i córce Urszuli w mszy odprawionej w kościółku Na Strzygańcu w Brzeznej – tym samym, w którym państwo Zofia i Eberhard Makoszowie brali ślub, w którym obchodzili rocznice tego wydarzenia i w sąsiedztwie którego, na miejscowym cmentarzu spoczywają prochy Profesora. Na Jego mogile złożono wiązankę kwiatów i modlono się za spokój duszy Profesora.
Na rocznicowe spotkanie przybyli sadownicy w różnych stron kraju, więc wieczornym wspominkom o Profesorze towarzyszyły relacje na temat stanu sadów po tegorocznej wiośnie. Ogólne tło sytuacji w polskich sadach przedstawił Marcin Piesiewicz (Agro Fresh). Według jego relacji najciężej odczute w Polsce anomalie – przymrozki – dotknęły oprócz naszego kraju także Litwę, Niemcy i Węgry – w innych krajach nie były takim wielkim problemem jak w tych wymienionych. Na przykład we Włoszech najbardziej odczuwalne były obfite i nagłe opady śniegu, które uszkadzały drzewa i demolowały konstrukcje sieci przeciwgradowych, jednak nie wyrządziły jakichś poważniejszych szkód kwiatom.
W Polsce najciężej doświadczone sześcioma nocami w przymrozkami w kwietniu i maju były północne, zachodnie i środkowe województwa. Im głębiej na południe, tym mniejsze szkody w sadach. Od tego ogólnego obrazu są niestety bardzo liczne wyjątki – lokalnie sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż w całym regionie. Decydowało położenie sadu, możliwość ochrony przeciwprzymrozkowej, odmiana.
Przymrozki – zwłaszcza te późne, przypadające już po zawiązaniu owoców, długotrwałe (ponad 10 godzin) nie były jedynym czynnikiem dewastującym rozwijające się drzewa różnych gatunków drzew. Wpływ na skalę miał także ubiegły sezon z bardzo obfitym owocowaniem oraz długotrwałą suszą i wysoką temperaturą.
Obserwując niewątpliwie dotkliwe straty trzeba jeszcze – zdaniem M. Piesiewicza – wstrzymać się z szacowaniem procentu tych strat. Zawiązki u odmian, które – zdawało by się – wyszły z wiosny obronna ręką – jeszcze się osypują. Ratowane giberelinami grusze też jeszcze potrzebują trochę czasu dla zademonstrowanie swojej rzeczywistej kondycji.
Wszyscy komentujący sytuację w sadach również podkreślali, że mogą mówić właściwie tylko o tym, co widzą na swoich drzewach. Najbardziej ucierpiały – z reguły – odmiany jabłoni z grupy Jonagolda, o wiele lepiej przetrwały przymrozki Gale, Golden Delicious, Szampion. Łatwiej przetrwały drzewa na M9 niż na podkładkach półkarłowych. Zgodnie podkreślano, że na pierwsze wartościowe dane liczbowe dotyczące skali szkód, potencjalnych zbiorów – trzeba zaczekać do połowy lipca. A do tego czasu warto zachować dystans do pojawiających się liczb i unikać psujących atmosferę w branży emocji.
Piotr Grel