Ten sezon pokazał przetwórcom jedno i utwierdził ich w tym, że My sadownicy oddamy im owoce w każdej cenie i że nie ma granicy, po przekroczeniu której przestalibyśmy zbierać. Co z tego, że na przykład w przyszłym sezonie będzie dużo mniej jabłek, dadzą 15 groszy i też im zawieziemy, wiedzą to. 7-8gr za kilogram jabłka przemysłowego, owoce na przemysł: wiśnia 30gr, porzeczka czarna 25gr, czerwona 60gr, agrest 30gr, malina 1,2zł oprócz truskawki ( susza i brak pracowników) – upodlenie całkowite!
Na nasze pytanie w czasie rozmów z przetwórcami: „dlaczego takie ceny dajecie?” odpowiedzieli pytaniem: „ dlaczego w takich cenach przywozicie?”
Wiemy jaka jest sytuacja na świecie, nasz Związek był organizatorem i gospodarzem konferencji Prognosfruit w Warszawie. Już w sierpniu wiedzieliśmy, że nasz największy konkurent w koncentracie jabłkowym – Chiny, będą miały mniejsze plony ( przymrozki) o około 15 mln ton i na półkuli północnej tylko Unia Europejska będzie miała większe zbiory, ale nie większe niż w 2016 roku. Przetwórcy też to wiedzieli, bo uczestniczyli w tej konferencji. I dlatego na jednym ze spotkań w Ministerstwie padły takie słowa, że w tej sytuacji 30-35gr dla sadowników powinno być. Co się stało, że nie było?
To co nam przetwórcy zgotowali – nawet nie wiem jak to nazwać, ale to jest ich biznes, nie będą się kierować litością, że my wozimy im za darmo. Czas uderzyć się we własne piersi i pomyśleć nad własnym postępowaniem. Co dalej? Przecież nie da się tak żyć, tak gospodarzyć.
Nie wiem z czym sadownicy wyjdą w sady czy plantacje jagodowe na wiosnę, jak jeszcze nie spłacono faktur za środki ochrony roślin z wiosny ubiegłego roku. Co z tego, że teraz przemysł jest 30gr ( można?) jak robi się eksporty w karton nawet za 40gr ( też przestaję to rozumieć). Musimy ten rynek owoców cokolwiek uregulować, ucywilizować, nazwijcie to jak chcecie.
Czy drogą do tego będzie umowa kontraktacyjna? Istnieje już ustawa z lutego 2017 roku, o umowie o dostarczeniu płodów rolnych. Po 1 jest to umowa między rolnikiem a pierwszym odbiorcą ( w 90% jest to punkt skupu) po 2 zawierana jest w dniu dostawy, albo nawet nazajutrz, czysta fikcja. Według Związku Sadowników RP umowa kontraktacyjna powinna być zawierana między producentem a przetwórcą, gdyż skup nie decyduje o cenie, ani o produkcji, jest tylko dysponentem owoców na kilka godzin. Powinniśmy znać skalę produkcji w kraju ( żałosne prognozy GUS). Powinniśmy znać przynajmniej w przybliżeniu ceny przed sezonem produkcyjnym, żebyśmy wiedzieli czy jest sens inwestować w uprawę. Każdy producent owoców może spokojnie w przybliżeniu przewidzieć plony, siły wyższe które mogą to zmienić, czyli np. grad, przymrozek czy susza, powinny być uwzględnione w umowie. Takie umowy już istnieją, 80-90% warzyw do przetwórstwa jest kontraktowane, poza tym tytoń i buraki prawie w 100%.
W sierpniu Ministerstwo przedstawiło propozycję umowy kontraktacyjnej, nad którą przyszło nam pracować. Oto on i czytajcie to uważnie:
Zabraliśmy się do pracy, powstała grupa robocza złożona z przedstawicieli różnych związków: naszego – ZSRP, Solidarności RI, związków producentów borówki, aronii i porzeczki ( przepraszam jeśli kogoś pominąłem). Przetwórcy przychodzili na spotkania i mówili, że: „ umowy kontraktacyjne stworzą chaos, że będą musieli kontraktować bezpieczne ilości, nawet o połowę mniejsze i że będą musieli zamykać przetwórnie” – kilkanaście spotkań bez rezultatu. Wreszcie 5 grudnia ubiegłego roku oddaliśmy ministerstwu nasze poprawki oto one czytajcie uważnie:
Poprawki do Umowy Kontraktacyjnej
Dwa spotkania w styczniu znowu nic nie dały, przetwórcy nie odnieśli się ani do umowy, ani do naszych poprawek i nie zaproponowali nic w zamian. Minister Ardanowski traci cierpliwość i wreszcie ostatnie spotkanie 4 lutego 2019r. Przetwórcy pozostali przy swoim, a ja powiedziałem im jedną rzecz, że nie byłoby tych rozmów, nie byłoby mowy o żadnych umowach, gdyby dali te 25-30gr za jabłko przemysłowe, gdyż większość producentów owoców, oprócz upraw pestkowych czy jagodowych ma jabłka i to one podratowałyby sytuację finansową. Wyrwało się jednemu z nich, że musieli odrobić straty z roku 2017, gdy dali 1zł za przemysł i z ironią stwierdził, że nie protestowaliśmy, że za drogo wtedy płacili.
W naszych propozycjach jest 70% kontraktacji i 30% wolny rynek, byliśmy skłonni zejść do 50/50 przynajmniej w pierwszym roku. Przetwórcy zaczęli się zastanawiać czy nie zacząć od 20%. Minister Ardanowski stwierdził, że jeżeli się nie dogadamy, to weźmie On sprawy w swoje ręce i do tej umowy dorzuci jeszcze ceny referencyjne, poniżej której przetwórnie nie mogłyby kupować, być może, że rząd pójdzie na całość i wejdzie 100% kontraktacji.
Każdy obawia się tych umów, a przetwórcy chyba najbardziej. Jak usłyszeli zdanie Ministra o przejęciu spraw w swoje ręce mieli nietęgie miny. Najwięcej w tej sprawie uwag mają producenci truskawek „ bo po co to wszystko? Przecież jest dobrze”. Odpowiem tak: w mojej okolicy powstają setki hektarów truskawki, przewiduję że za 2 lata będzie 1zł na skupie.
Ważnym postulatem Związku Sadowników RP jest powiązanie umów kontraktacyjnych z projektem systemu ubezpieczeń upraw. Musi on być powszechny, tani, kompleksowy, wtedy nikt nie będzie się bał żadnej klęski i żadnych umów. Związek Sadowników RP ma taki projekt ubezpieczeń. Przykład przyszedł od sadownika na konferencji w Sandomierzu „np. zakontraktuję 20 ton wiśni na mrożenie, na tydzień przed zbiorem spadnie grad, wiadomo będzie, że będę musiał aneksować umowę bo już tego towaru nie dostarczę, ale pieniądze z ubezpieczenia zrekompensują straty nawet gdy nic nie zbiorę”.
Dajemy wam całość, czyli Rządowy projekt umowy kontraktacyjnej, nasze poprawki, niech rozpocznie się dyskusja. Ważne są dla nas wasze opinie i sugestie.
Z poważaniem Sekretarz Związku Sadowników RP
Krzysztof Cybulak
Źródło: polskiesadownictwo.pl