Polskie służby zaalarmował kierowca ciężarówki z Serbii, który w usłyszał stuki z naczepy. Auto stało wtedy na parkingu w Ździarach pod Stalową Wolą.
– Kierowca myślał początkowo, że dźwięk pochodzi z uszkodzonej opony. Szybko jednak zdał sobie sprawę z tego, że w naczepie przewozi dwóch „pasażerów na gapę” – relacjonuje major Elżbieta Pikor z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Strażnicy znaleźli w naczepie dwóch 19-latków z Afganistanu. Imigranci wyjaśnili, że czterodniową podróż rozpoczęli w Serbii. Nie wychodząc z naczepy tira, przejechali przez cztery dni Węgry, Słowację i część Polski.
– Jedli tylko jabłka. Byli wyziębieni i głodni – dodaje mjr Pikor.
Afgańczycy usłyszeli zarzut nielegalnego przekroczenia granicy. Dobrowolnie poddali się karze sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby dwóch lat.
Mężczyźni trafili do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku.
Źródło: wiadomosci.wp.pl
Jestem ciekaw czy całość towaru zostanie zniszczona ze względu na zagrożenie biologiczne.
Gdzie Ci Afganczycy załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne przez czas podróży,,,, PYTAM SIĘ HYMMMM
Po co sie wozi jablka z Serbii do Polski ?