Dla Włochów pomidor jest produktem strategicznym. Zdają sobie z tego sprawę konsumenci włoscy, tamtejsi organizatorzy produkcji, handlowcy, mafiosi, politycy włoscy dowodzą, że coraz lepiej rozumieją tę prawdę.
Włosi od wielu lat toczą na swoim rynku pomidorowe wojny. I to takie na serio, nie hiszpańskie „tomatiny” – spektakle dla turystów. Włosi próbują bronić marki swoich narodowych produktów z pomidorów przez zewnętrznymi wewnętrznymi zagrożeniami. Do tych pierwszych należy szary import tanich półproduktów pomidorowych sprowadzanych między innymi z Chin. Kłopoty wewnętrzne stwarzają producenci zatrudniający na czarno tania siłę roboczą – słynne także u nas, a zasiedlone przez Polaków „obozy” pracowników, produkcja poza uzgodnionymi limitami itd. Pomidory generują ogromne pieniądze, a wszędzie, gdzie się pojawia pieniądz, zjawia się najpierw mafia, a potem karabinierzy, prokuratorzy, państwo …
Ostatnio włoski minister rolnictwa i rozwoju gospodarczego podpisał rozporządzenie nakładające na producentów produktów pomidorowych obowiązek ujawniania na etykiecie państwa pochodzenia surowca i państwa, gdzie ten surowiec został przetworzony. Włoskie rozwiązanie będzie obowiązywało do momentu pełnego wprowadzenia w życie unijnego prawa w tej kwestii (rozporządzenie UE 1169).
Zdaniem włoskiego ministra przejrzystość w sprawie pochodzenia i miejsca przetwórstwa wyrobów z pomidorów będzie sprzyjać budowie zdrowych relacji handlowych pomiędzy producentami pomidorów i konsumentami mającymi pełne prawo do rzetelnej informacji o poszukiwanym produkcie.
za: corriereortofruticola.it
