O hiszpańskich ogrodnikach było ostatnio sporo w branżowych mediach za sprawą fali mrozów, która także w niektórych prowincjach ich kraju wyrządziła niespotykane szkody. Odbiło się to na zaopatrzeniu między innymi brytyjskich sieci handlowych zmuszonych wręcz do racjonowania sprzedaży brokułów czy kabaczków czy apeli o rozsądne zakupy. Hiszpańscy producenci w regionie Almerii mają jeszcze jeden problem.
W poszukiwaniu poprawy rentowności produkcji swoich warzyw dziesiątki producentów zwróciło się ku metodom ekologicznym. Przestawili swoje gospodarstwa, ich stowarzyszenie zawarło umowy z sieciami handlowymi, ogrodnicy zgłosili się do odpowiednich władz o certyfikację. I tu się machina zacięła – urzędy milczą, supermarkety żądają dostaw i naliczają kary.
Zrzeszenie Coexphal zarzuca ministerstwu rolnictwa, że z powodu nadmiernej centralizacji swojej administracji zalega z wystawianiem niezbędnych ogrodnikom certyfikatów – przepisy dają na to pół roku, a pierwsze wnioski zostały złożone jeszcze w 2015 roku. Organizacja ogrodników proponuje wprowadzenie zmian w ustawodawstwie i pozywa o odszkodowania w wysokości 6 tysięcy euro od zakontraktowanego hektara ekologicznej produkcji.
za: corriereortofruticolo.it