Minister środowiska zaskarżył w całości, niekorzystny dla resortu wyrok, którym sąd w Warszawie zasądził kilkunastu rolnikom z województwa podlaskiego w sumie 386,6 tys. zł odszkodowania za szkody wyrządzone w ich prywatnych lasach przez łosie.
Apelacja wpłynęła do Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy. W październiku ten sąd uwzględnił powództwa osiemnastu właścicieli lasów, którzy domagali się od 3 tys. zł nawet do 54 tys. zł odszkodowań za szkody wyrządzone w ich lasach przez łosie.
Jak wynika z przekazanych PAP informacji biura prasowego Ministerstwa Środowiska, zarzuty resortu związane są z opinią biegłego i dotyczą przyjętej metodologii wyceny szkód. Prawnicy ministerstwa zwracają też uwagę na założenie przyjęte przez sąd, iż szkody mogły powstać jedynie w wyniku żerowania łosi, wykluczając udział innych czynników.
W apelacji podniesiono także kwestię braku należytego zabezpieczenia upraw i współpracy z miejscowym nadleśnictwem przez rolników – właścicieli lasów. Pojawia się tam także zarzut niewłaściwej – zdaniem skarżącego – interpretacji przez sąd przepisów prawa łowieckiego. Z komunikatu resortu wynika bowiem, że przyjął on, iż obowiązkiem ministra środowiska jest zapewnienie właściwej bazy żerowej łosiom.
Spór sądowy dotyczy szkód wyrządzanych przez łosie w prywatnych lasach. Skarb Państwa wypłaca z budżetu odszkodowania, ale za szkody w uprawach i płodach rolnych, powstałe w obwodach łowieckich polnych i poza nimi, a także w obwodach łowieckich leśnych. Według danych ministerstwa, w 2012 roku było to łącznie ponad 1,03 mln zł. Odszkodowania w tym trybie nie dotyczą jednak prywatnych lasów.
Podlascy rolnicy z okolic Moniek złożyli wspólny pozew w sądzie w Warszawie, bo wcześniej w pojedynczych sprawach zapadły wyroki korzystne dla właścicieli prywatnych lasów, a sądy jako odpowiedzialnego za wypłatę odszkodowań wskazały właśnie ministra środowiska.
W 2010 roku białostockie sądy prawomocnie zasądziły rolnikowi z Downar (Podlaskie) ponad 2,3 tys. zł z odsetkami od Skarbu Państwa. W tym procesie sąd analizował, kto powinien być stroną, bo rolnik wskazał jako pozwanego wojewodę podlaskiego – reprezentanta Skarbu Państwa. Sąd uznał, że za szkody łosi w prywatnym lesie powinien zapłacić minister środowiska. Resort to zrobił.
To za tym przykładem (podobny wyrok zapadł też przed sądem w Suwałkach) poszli inni podlascy rolnicy, także składając pozwy przeciwko resortowi środowiska. Proces przed stołecznym sądem trwał wiele miesięcy, bo wymagał m.in. powołania biegłych, którzy wyceniali wartość szkód w prywatnych uprawach leśnych właścicieli z okolic Moniek, gdzie łosie objadają młode pędy sosnowe.
W 2011 roku przygotowywana została na potrzeby Ministerstwa Środowiska strategia gospodarowania populacją łosia w Polsce, która miała pomóc ministrowi w podjęciu decyzji dotyczących dalszej ochrony tego gatunku w Polsce. Chodzi o to, że populacja łosi powiększa się; zwierzęta wyrządzają coraz więcej szkód, dochodzi też do wypadków drogowych z ich udziałem. Stąd postulaty (m.in. ze środowisk leśników), by resort rozważył zniesienie (np. miejscowo) moratorium na odstrzał łosi.
Moratorium obowiązuje od 2001 roku. Jednocześnie formalnie łoś nie jest zwierzęciem objętym ochroną, a znajduje się na liście zwierząt łownych. W ubiegłym roku resort zdecydował jednak, że moratorium będzie nadal obowiązywać bezterminowo.
Z danych przedstawianych wtedy przez naukowców i leśników ministrowi środowiska wynika, że w Polsce jest około 16 tys. łosi. Najwięcej żyje ich w Podlaskiem, zwłaszcza na terenie i obrzeżach Biebrzańskiego Parku Narodowego, uważanego za ostoję tych zwierząt.
Za: