Kilka ostatnich dni minęło pod znakiem nie tylko wielogodzinnych, ale i intensywnych opadów w pasie od Lubelszczyzny, Podlasia i Mazowsza przez Mazury i Warmię po Kujawy, Wielkopolskę i Śląsk. Tą strefą wędrowały wydajne opadowo chmury związane z niżem o imieniu Nandor, który kręcił się, jak bączek, nad środkową Europą.
Prognozowane sumy opadów potwierdziły się, bo w najbardziej mokrych miejscach w ciągu 3 dni spadło prawie 80 mm deszczu. Tak bardzo wilgotno było m.in. na Podlasiu i Mazowszu. Tam też strażacy mieli i nadal mają sporo pracy przy udrażnianiu podtopionych dróg oraz osuszaniu zalanych piwnic.
Dzieje się tak zawsze, gdy w krótkim czasie spada więcej niż norma wieloletnia deszczu dla danego miesiąca.
Nietęgie miny mieli wszyscy wypoczywający w Puszczy Białowieskiej. W Białowieży spadły 63 mm deszczu, a w Masiewie ponad 70 mm. Puszcza w niektórych miejscach zmieniła się w bagnisko. Miejscami w ciągu tylko jednej godziny suma opadów dochodziła do 20 mm, co zdarza się zazwyczaj podczas gwałtownych burz, ale tym razem ich nie odnotowano.
W miejscowości Chraboły niedaleko Bielska Podlaskiego spadło 77 mm deszczu, z czego 65 mm wczoraj w ciągu zaledwie 12 godzin. Wśród największych miast najbardziej deszczowo było na ulicach Białegostoku, gdzie spadły 62 mm deszczu, z czego 55 mm w pół doby. Na Mazowszu z kolei najwięcej deszczu odnotowano m.in. w Mławie. Łączna 3-dniowa suma opadów to 67 mm.
Na Kujawach, w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku również spadło mnóstwo deszczu. Na przykład we Wrocławiu od wczoraj zmierzono 35 mm opadu, ale już po 3 dniach nazbierało się aż 55 mm. Jak do tej pory wrzesień przynosi o połowę więcej deszczu niż powinien.
Jeszcze obfitsze deszcze przeszły nad obszarami podgórskimi i górskimi. W Lądku-Zdroju odnotowano aż 73 mm deszczu. Na 15 wodowskazach na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie są przekroczone stany ostrzegawcze, zaś na jednym również stan alarmowy. Na szczęście opady już ustały i poziom wody w rzekach zaczął opadać, więc sytuacja stabilizuje się.
Wszędzie tam, gdzie w ostatnich dniach ulewnie padało, wrzesień zapisze się jako mokry. To bardzo dobra wiadomość dla grzybiarzy, którzy jeszcze nie tak dawno skarżyli się na posuchę w lasach. W najbliższych dniach spodziewamy się ocieplenia, a to oznacza, że gdzieniegdzie będzie można liczyć na prawdziwy wysyp grzybów.
Zawsze, gdy nad Polską znajduje się niż niemal stacjonarny, sumy opadów są bardzo zróżnicowane. Strefy opadów są zazwyczaj wąskie i potrafią w jednej miejscowości przynieść kolosalne ilości deszczu, a w sąsiedniej może nie spaść prawie nic.
Tak też jest i tym razem, dlatego zdarzają się przypadki, że na Podlasiu czy Mazowszu jedni mieszkańcy narzekają na nadmiar deszczu, a inni wciąż na niego czekają. Wśród najbardziej suchych miejsc nadal znajdują się dzielnice południowe i południowo-wschodnie.
W Krakowie od początku września spadła połowa normy deszczu. Tam, gdzie lato było bardzo suche, gleba wciąż się nie zregenerowała i potrzebuje jeszcze sporych ilości deszczówki, aby sytuacja mogła wrócić do normy.
W ciągu najbliższego tygodnia spadnie tam co najmniej 20 mm deszczu, co z pewnością pomoże. Wilgotny okres potrwa w Polsce do ostatniej dekady września, później możemy liczyć na typowe babie lato z pogodnym niebem i przyjemnym ciepłem. Potwierdza się, że w przyrodzie na wszystko jest czas i miejsce.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda