– Pszczoły kojarzą się nam przede wszystkim z miodem. Zwykły konsument nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że pszczoła to przede wszystkim zapylanie roślin – podkreślił na konferencji prasowej, zorganizowanej w Warszawie przez Greenpeace, wiceprezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Polskich „Polanka” Przemysław Gierchatowski.
– Usługi związane z zapylaniem są wartością kluczową dla nas i dla ekonomii – dodała koordynatorka kampanii „Zrównoważone Rolnictwo” w polskim Greenpeace, Katarzyna Jagiełło. – Korzyści wynikające z zapylania roślin uprawnych przez pszczoły i inne owady ocenia się w skali świata na 265 mld euro. ONZ mówi natomiast o stu gatunkach roślin uprawnych, które wytwarzają 90 proc. zjadanej przez nas żywności. Na tych sto gatunków aż 71 zapylają pszczoły. W samej Europie pszczoły zapylają aż 84 proc. roślin uprawnych, a wartość płynącą z ich aktywności na naszym kontynencie wycenia się na 22 mln euro”.
– Pszczoły to również medycyna – dodał Gierchatowski powołując się na badania, według których zwykły propolis może być wykorzystywany w walce z nowotworem prostaty, a ugryzienie pszczoły (w przeciwieństwie do jej użądlenia) wprowadza do organizmu substancję, która może służyć do znieczulania.
O zanikaniu pszczelich rodzin naukowcy mówią od kilku lat, choć skalę tego zjawiska trudno jest dokładnie ocenić. – Spadek liczebności rodzin pszczelich w USA ocenia się na 30-40 proc., choć w niektórych regionach jest znacznie gorzej. W Europie skala ta wynosi przeciętnie 20 proc. W Polsce dane nie są jednoznaczne. W ubiegłym tygodniu spotkaliśmy się z pszczelarzami ze Śląska i Małopolski, gdzie spadki rodzin pszczelich sięgały niekiedy nawet 80-90 proc. pasiek – mówiła Jagiełło. Według Gierchatowskiego na podstawie tegorocznych doniesień polskich pszczelarzy można mówić o stratach w wysokości 60-70 proc., choć „dopiero za około dwa tygodnie będzie wiadomo, co zostało z pasiek”.
Wymienia się kilka przyczyn kryzysu – zmiany klimatu, choroby i pasożyty (np. roztocze Varroa destructor i pasożyt Nosema apis). – Kolejnym problemem jest rolnictwo przemysłowe ze wszystkimi jego wadami, problemem monokultur, utratą bioróżnorodności, fragmentacją siedlisk zajmowanych przez owady zapylające… – wyliczała Jagiełło. Jak podkreśliła, największe żniwo wśród pszczół i innych owadów zbierają środki ochrony roślin. Działają one na dwa sposoby – bezpośrednio podczas oprysków oraz pośrednio, kiedy owady są narażone na działanie małych dawek trujących środków przez długi czas. Dzieje się tak, gdy pszczoły zbierają nektar i pyłki zawierające substancje, które wcześniej wniknęły do roślin.
Za szczególnie groźne dla pszczół i owadów zapylających uznano substancje z grupy neonikotynoidów. Związki te, nawet w małych dawkach, przeszkadzają w rozwoju pszczół i zmieniają ich zachowania, np. zaburzają procesy związane z odżywianiem, powodują trudności z koncentracją i uczeniem nowych informacji. W efekcie pszczoły nie są w stanie znaleźć drogi do ula albo wracać do miejsc bogatych w pokarm.
Jak poinformowali przedstawiciele Greenpeace, najszybszym i najprostszym sposobem ochrony jest wycofanie substancji, uważanych za najbardziej szkodliwe dla pszczół i innych owadów zapylających. Chodzi zwłaszcza o trzy najgroźniejsze neonikotynoidy: imidakloprid, tiametoksam i klotianidynę, wskazane m.in. w raporcie Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). W odpowiedzi właśnie na ten raport Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie czasowego zakazu używania w UE tych trzech środków – przypomniała Jagiełło. Podczas głosowania, które odbyło się 15 marca w Brukseli, większość krajów poparło zakaz. Nie uzyskano jednak niezbędnej do jego wprowadzenia tzw. większości kwalifikowanej.
Kolejne głosowanie odbędzie się w poniedziałek (29 kwietnia). – Mamy nadzieję, że nasze ministerstwo rolnictwa zaprezentuje takie samo stanowisko, jak podczas poprzedniego głosowania – powiedziała Jagiełło. Do ministra Stanisława Kalemby Greenpeace i pszczelarze zwracają się również o wsparcie praktyk rolnictwa ekologicznego (gdzie stosuje się metody alternatywne wobec pestycydów) i wsparcie badań nad przyczynami ginięcia pszczół.
Pod apelem podpisali się wiceprezes „Polanki”, prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych Janusz Kasztelewicz i dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat.
Źródło: