Szkoci uwiecznieni w filmie "Braveheart" mogli malować twarz barwnikiem podobnym do tego, jakim... farbuje się teraz dżins. Z kolei czerwień uzyskiwana z rośliny zwanej broczem była tak intensywna, że do dziś mówi się o "broczeniu krwią". O pracy barwierza mówiono w Warszawie w czasie Nocy Biologów. Dr Katarzyna Gieczewska z Zakładu Anatomii i Cytologii Roślin Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego w czasie wykładu "Kolorowy świat roślin" wspomniała, że w polskiej florze znajduje się aż 110 gatunków roślin, z których można uzyskiwać barwniki. Ponadto z zagranicy sprowadza się 70 kolejnych gatunków.
Zdaniem biolog najwięcej jest możliwości, by z roślin uzyskać barwnik żółty, nieco mniej – czerwony i zielony. Najtrudniej z kolei uzyskać kobaltowy niebieski czy głęboką czerń. Jak powiedziała dr Gieczewska, żółty i pomarańcz można uzyskać m.in. z kwiatów rezedy, złoty i brązowy – z łusek cebuli. Z kolei z krokosza barwierskiego uzyskiwano – w zależności od części rośliny – barwnik żółty lub czerwony. Czerwień z rośliny używana była dawniej np. w pomadkach do ust. Tego barwnika używano również do barwienia… bandaży mumii, bo – jak wyjaśniała biolog – mumie wcale białe nie były.
Róż i czerwień uzyskiwane mogły być też z marzanny barwierskiej, zwanej też niekiedy broczem. Jak wyjaśniła prelegentka, kolor czerwony uzyskiwany dzięki tej roślinie był tak intensywny, że w naszym języku utarł się związek „broczyć krwią”. Naukowiec przypomniała, że w średniowieczu ubierano się w kolorowe stroje. Arystokrację można było poznać po tym, że kolory ich ubiorów były bardziej nasycone, bo takie odcienie były trudniejsze do uzyskania, a tak barwione tkaniny osiągały wyższe ceny.
Barwniki z roślin uzyskuje się zazwyczaj poprzez gotowanie czy fermentację, a barwieniu często towarzyszy nieprzyjemny zapach. Tak było np. w przypadku niebieskiego barwnika – indygo. Uzyskiwano go poprzez długotrwałą fermentację liścia indygowca. Zapach, który powstawał w tym procesie był tak nieprzyjemny, że brytyjska królowa Elżbieta I zakazała praktyk barwierskich w okolicy 5 mil od swojego zamku.
Indygo znano już w starożytności. Mogła go użyć np. Boadicea (znana też jako Budyka), przywódczyni plemienia Brytów z I w. n.e., która miała pomalować na niebiesko swoje ciało i tylko w farbę przyobleczona miała poprowadzić swój lud w walce z Rzymianami. Dr Gieczewska przyznała, że z indygo korzystać mogli np. Szkoci za czasów Willliama Wallace'a (XIII w.), przedstawieni w filmie „Braveheart”. Indygo stosowano również do barwienia dżinsu, ale jak zaznacza biolog, teraz stosowane jest tam raczej indygo syntetyczne, które nie ma tak uciążliwego zapachu jak jego roślinny odpowiednik.
Kolor niebieski i fioletowy uzyskiwano z jagód, jeżyn czy bzu czarnego czy alkanny barwierskiej.
Dr Gieczewska wyjaśniła, że barwnikami pomarańczowymi i żółtymi w roślinach są głównie karotenoidy – które znajdują się w chromoplastach, części komórek roślinnych – a także barwniki flawonowe, które znajdują się w soku komórkowym.
Z kolei antocyjany, również znajdujące się w soku komórkowym, mogą służyć za barwniki od czerwonych aż po niebieskie. Ich barwa zależna jest od poziomu kwasowości gleby. Dr Gieczewska przypomniała o niezapominajkach czy fiołkach. „W zależności od tego, czy gleba jest kwaśna, czy zasadowa, kwiaty te mają różną barwę” – wyjaśniła.
Barwnikiem zielonym w roślinach jest za to chlorofil, znajdujący się w chloroplastach, ale jak przyznała badaczka, nie jest to najtrwalszy z barwników, dlatego przy farbowaniu na zielono zwykle korzysta się z barwników niebieskich i żółtych.
Ekspert z UW zaznaczyła, że za biel kwiatów nie odpowiada żaden barwnik. Biały pojawia się za sprawą pęcherzyków powietrza uwięzionych pomiędzy komórkami rośliny.