Jak twierdzą badacze wymieranie pszczół może prowadzić do wielomiliardowych strat w światowym rolnictwie.
CCD a zatrucia środkami ochrony roślin
CCD, czyli syndrom masowego ginięcia rodzin pszczelich (ang. Colony Collapse Disorder) jest zjawiskiem coraz powszechniejszym na świecie, także w Europie. Uważa się, że wynika ono ze współdziałania kilku czynników: chemizacji środowiska (w tym skażenia pestycydami), obecności patogenów pszczół, niedoboru pokarmu, źle prowadzonej gospodarki pasiecznej czy korzystania przez pszczoły z pyłku roślin modyfikowanych genetycznie.
Objawy masowego ginięcia rodzin pszczelich obejmują:
- brak w rodzinie pszczół lotnych,
- brak martwych pszczół w gnieździe oraz w bezpośrednim sąsiedztwie ula,
- opóźnioną inwazję szkodników ulowych,
- brak objawów rabunku.
Zjawiska masowego ginięcia rodzin pszczelich nie można jednak łączyć z nieodpowiednim stosowaniem środków ochrony roślin (ś.o.r.) i zatruciami lub podtruciami pszczół (aczkolwiek istnieją takie hipotezy). Zatrucie ś.o.r., w przeciwieństwie do objawów zamierania rodzin pszczelich, objawia się obecnością dużej liczby martwych pszczół przed ulem, których aparat gębowy jest charakterystycznie wysunięty i podwinięty. Większość zatrutych pszczół wraca do pasieki, zbieraczki siadają na trawie, przed wylotami z uli i tam giną. Pszczoły z objawami zatrucia łatwo zweryfikować przed wejściem do ula, bo owady charakteryzują się utratą zdolności lotu, paraliżem, zwracaniem zawartości wola miodowego. Najczęściej zjawisko takie obserwowane jest we wszystkich rodzinach na pasiece. Objawy zatrucia mogą być także odsunięte w czasie. Ponieważ podtrute zbieraczki przynoszą skażony pokarm do ula, wskutek jego wykorzystania mogą ginąć także robotnice ulowe, zamierać larwy. Pozostałości ś.o.r. znajdowane są także w pyłku i nektarze, w miodzie, a nawet w wosku. Podtruta rodzina gorzej się rozwija, jest bardziej podatna na choroby oraz mniej produktywna.
Rodzina do wynajęcia
Zmniejszająca się liczba pszczół odbija się niekorzystnie na zapylaniu upraw. Problemy takie dotyczą już Stanów Zjednoczonych, czy niektórych krajów Europy Zachodniej. W Polsce mamy obecnie ponad 1,2 mln rodzin pszczelich, podczas gdy potrzeby zapylania są co najmniej dwukrotnie wyższe. Rozwiązaniem funkcjonującym na Zachodzie jest odpłatne korzystanie z usług pszczelarzy, którzy przewożą ule w miejsca upraw wymagających zapylenia. Polscy plantatorzy z takiej usługi korzystają bardzo rzadko, często z powodu braku wiedzy dotyczącej ważności zapylenia roślin. Także pszczelarze z niechęcią odnoszą się do możliwości użyczenia rodzin pszczelich producentom owoców z obawy przed zatruciem pszczół ś.o.r. W naszym kraju sytuacja owadów zapylających jest jeszcze na tyle dobra, że sadownicy nie są zainteresowani płatnym wypożyczaniem pasieki, chociaż pszczelarze coraz częściej domagają się opłat za tę usługę.
Czytajmy etykiety
Ochrona roślin sadowniczych jest niezbędnym elementem produkcji, gwarantującym wysokiej jakości i odpowiedniej ilości plon owoców. Prawidłowe prowadzenie zabiegów ś.o.r. nie powinno powodować zatruć owadów zapylających, aczkolwiek rokrocznie do nich dochodzi, nie tylko wiosną podczas kwitnienia sadów, ale przez cały sezon. Nieodzownym elementem bezpiecznej ochrony roślin jest stosowanie preparatów zgodnie z etykietą-instrukcją stosowania (w odpowiednich dawkach, terminach, na wskazanych uprawach). Niezbędne jest przestrzeganie prewencji, czyli czasu jaki musi upłynąć od wykonania zabiegu do momentu oblotu chronionej uprawy przez pszczoły. Należy zatem wykorzystywać środki o krótkim okresie prewencji.
Zabiegi tylko wieczorem
Konieczne jest prowadzenie zabiegów ochronnych po ustaniu lotów pszczół, wieczorem lub nocą. Pszczoły w poszukiwaniu pokarmu latają nawet na odległość 3 km. Dlatego jeśli w sadzie znajdują się kwitnące rośliny (nawet chwasty) lub owady spadziujące, mimo braku na jego terenie uli, wykonywanie zabiegów ochrony roślin w ciągu dnia może prowadzić do zatruć pszczół z okolicznych pasiek oraz dzikich owadów pszczołowatych i innych pożytecznych (np. dorosłych bzygów, biedronek i złotooków), które bytują w sadzie lub w jego pobliżu. Jeśli konieczne jest wykonanie zabiegu w ciągu dnia, należy o tym wcześniej (około 3 dni) poinformować pszczelarza, aby mógł zabezpieczyć rodziny przed zatruciem, co jest jednak trudne (ule należy przewieźć na odległość 4–5 km od miejsca wykonywania zabiegu) i kosztowne (transport). Poza tym, w ciągu dnia i w czasie ekspozycji słonecznej promienie UV powodują szybszy rozkład substancji aktywnej ś.o.r., a tym samym krótszy czas jej działania. Słońce oraz wiatr osuszają krople cieczy. Przy większej wilgotności powietrza (nocą) lepiej wchłaniane są preparaty układowe. Wieczorne zabiegi selektywnymi insektycydami powierzchniowymi (np. przeciwko mszycom) wpływają na ograniczenie populacji motyli nocnych, (np. zwójkówek, owocówki jabłkóweczki), które są aktywne po zachodzie słońca.
[NEW_PAGE]Wybór środka
Zabiegi ochrony roślin należy prowadzić tylko w przypadku przekroczenia przez agrofaga progu ekonomicznej szkodliwości i – o ile to możliwie – korzystać ze środków o działaniu selektywnym. Ważne jest unikanie preparatów z grupy syntetycznych pyretroidów w pełni sezonu i stosowanie ich tylko w przypadku konieczności, raz w sezonie, najlepiej wczesną wiosną, przed kwitnieniem roślin. Środki te oprócz potencjalnych szkodników działają toksycznie także na organizmy pożyteczne. Zniszczenie populacji pszczoły miodnej, dzikich pszczołowatych i trzmieli wpływa na zmniejszenie ilości i jakości plonu (mniej zapylonych kwiatów) także w kolejnych latach. Środkami bardzo toksycznymi lub toksycznymi dla pszczół (o czym także informuje etykieta-instrukcja stosowania) nie należy opryskiwać upraw, których kwitnienie może rozpocząć się przed zakończeniem prewencji.
Środki ochrony roślin nieklasyfikowane ze względu na niskie ryzyko, jako stwarzające zagrożenie, i których etykieta-instrukcja stosowania nie określa prewencji, także mogą być niebezpieczne dla owadów, jeśli stosowane są w czasie ich lotu. Pszczoła-zbieraczka opryskana cieczą roboczą przejmuje jej zapach i może nie zostać wpuszczona do ula przez robotnice-strażniczki. Ponadto dla owadów groźne jest samo zmoczenie skrzydeł oraz wciąganie przez wentylatory opryskiwaczy.
Chwasty
Obecność kwitnących chwastów w sadach jest niekorzystna nie tylko w okresie kwitnienia roślin sadowniczych. Późną wiosną i na początku lata w sadach mogą kwitnąć m.in. mniszek lekarski (fot. 1), koniczyna biała (fot. 2), jasnota różowa, bluszczyk kurdybanek, maruna bezwonna, rumianek (fot. 3) i inne chwasty chętnie odwiedzane przez pszczoły. Chemiczne zwalczanie niechcianej roślinności także może prowadzić do zatrucia pszczół. Dlatego zaleca się niedopuszczanie do zakwitania chwastów poprzez ich koszenie, a dopiero potem opryskiwanie herbicydami. Podczas wykonywania oprysków przeciwko agrofagom ciecz użytkowa często jest także znoszona na kwitnące chwasty.
Fot. 2. Koniczyna biała jest w sadzie uporczywym chwastem, ale chętnie odwiedzanym przez pszczołę miodną
Fot. 3. Robotnica pszczoły miodnej z ładunkiem pyłku na rumianku pospolitym
Spadź
Warto także obserwować rośliny pod kątem występowania spadzi na liściach. Mimo że spadź z roślin różowatych nie jest chętnie zbierana przez pszczoły, w sytuacji gdy pożytek jest ubogi a źródło spadzi blisko, jest ono także wykorzystywane przez pszczoły. Mszyce i czerwce intensywnie wydalają spadź nocą, wtedy też najwięcej tej substancji gromadzi się na liściach. Także większa wilgotność powietrza nocą sprzyja utrzymywaniu się kropel spadzi na liściach. Pszczoły najintensywniej wykorzystują spadź przed południem. Opryskiwanie roślin pokrytych spadzią może prowadzić do zatruć owadów.
Przed i po zabiegu
Miejsce, w którym przygotowywana jest ciecz robocza, a po zabiegu przepłukiwany jest zbiornik oraz rozpylacze, nie powinno znajdować się w pobliżu zbiorników wodnych, szczególnie otwartych i niezabezpieczonych, ponieważ istnieje ryzyko skażenia wody. W czasie intensywnego rozwoju rodziny pszczelej, jej dzienne zapotrzebowanie na wodę wynosi nawet 2 l. Zazwyczaj na pasieczysku znajdują się poidła, z których pszczoły czerpią wodę, ale mogą one także korzystać z innych jej źródeł.
Joanna Klepacz-Baniak
fot. 1–3 J. Klepacz-Baniak