Rozpoczyna się właśnie kolejny sezon testowania ich sposobu przeciwko wielkopąkowcowi porzeczkowemu. Sobotnie spotkanie było więc okazją do podsumowania wyników skuteczności zeszłorocznych zabiegów oraz ustalenia, w których gospodarstwach dotychczasowe metody będą kontynuowane, a gdzie konieczne jest przetestowanie znowelizowanego pomysłu. Pieczę nad działaniami grupy sprawuje, na zlecenie zakładu przetwórczego, Michał Sotkiewicz z firmy FreshMazovia.com. On też pomaga ogrodnikom w rozwiązywaniu problemów z zakresu szeroko pojętej pielęgnacji plantacji. W wyniku wspólnych inicjatywy ogrodnicy oraz doradca znaleźli sposób na ograniczenie populacji wielkopąkowca przy użyciu oleju jadalnego. W wyniku testów wyeliminowali rzepakowy, a obecnie używają słonecznikowego, który jest dużo gęstszy – jak twierdzi nieformalny, ale też niekwestionowany lider grupy – Jerzy Pietrzyk.
Komponentami specyfiku są: olej słonecznikowy (w dawce 20,0 l/ha), naturalny, niejonowy wspomagacz – Protector (1,0 l/ha) i Treol 770 EC lub Olejan 85 EC (0,5 l/ha). Wczesną wiosną, gdy zaczynają pękać pąki porzeczki ogrodnicy przeznaczają na hektar 600 l cieczy roboczej, gdy liście są już bardziej rozwinięte dawkę cieczy radzą zwiększyć do 1000 l. W ciągu zabiegu mieszadło opryskiwacza powinno być przez cały czas aktywne, aby uzyskać jednorodną emulsję – radzi J. Pietrzyk. Zabieg wykonują opryskiwaczami firmy Krukowiak z kierowanym strumieniem powietrza, używając rozpylaczy wirowych. Z doświadczeń ogrodników wynika, że mieszanina była najefektywniejsza, gdy aplikowali ją podczas słonecznej pogody w okresie pękania pąków lub nawet ukazywania się wierzchołków pierwszych liści. Jej działanie polega na oklejaniu pąków porzeczek, a powstająca bariera utrudnia opuszczenie pąków bądź dotarcie do nich osobnikom wielkopąkowca. Unieszkodliwia także przemieszczające się po pędzie roztocze – uniemożliwia im ruch przyklejając je do pędu oraz – w efekcie szczelnego pokrycia ciała – wymianę gazową pomiędzy organizmem szkodnika a otoczeniem. Roztocz ginie na skutek uduszenia. Jak twierdzą wynalazcy metody, w tym roku na traktowanych mieszaniną plantacjach stwierdzają znacznie mniej opanowanych i zniszczonych przez wielkopąkowca pąków niż w zeszłym roku. Podjęli także decyzję o modyfikacji metody w przypadku zabezpieczenia najsilniej opanowanej uprawy. W tym celu Sylwester Cukrowski z firmy BioAgris zasugerował, aby zastąpić Protector naturalnym polimerem wytwarzanym z żywicy sosny – preparatem Vapor Gard (także w dawce 1,0 l/ha). Mieszaniny absolutnie nie można stosować w okresie kwitnienia krzewów – podkreślają ogrodnicy.