Nawet w obrębie tej samej odmiany i na tej samej kwaterze łatwo zauważy, że drzewa w tym roku obficie owocujące wyglądają zupełnie inaczej niż te, które nie „wysiliły się” plonotwórczo. Warto jest więc te różnice minimalizować i dążyć do bardziej wyrównanego plonowania drzew w roku przyszłym.
Nie mamy jednak zbyt wiele czasu, by zadbać o kondycję drzew i prawidłowo przygotować je do zimowania. Pamiętać oczywiście należy, że drzewa przenawożone łatwo ulegają uszkodzeniom mrozowym, ale jednocześnie, że „głodne” znoszą warunki zimowe jeszcze gorzej.
Proponuję zatem dolistną aplikację składników pokarmowych – przy wykorzystaniu tej metody dokarmiania roślin właściwie nie może być mowy o przenawożeniu. Przy stosowaniu prawidłowych dawek nie będziemy w stanie wnieść składników za dużo.
Przebarwienia liści oznaczają odprowadzanie składników pokarmowych z tych organów do pędów. Należy się pospieszyć z nawożeniem dolistnym wzmacniającym rośliny przed zimą.
Co najpilniejsze
Należy jak najszybciej zasilić dolistnie drzewa nawozami zawierającymi cynk i bor, np. wykorzystując CYBOR Pro+ (4–5 l/ha), którego płynna forma umożliwia bardzo szybkie przygotowanie cieczy roboczej. Można go także bezpiecznie zmieszać z mocznikiem, co przyczyni się do kompleksowego dokarmienia drzew jesienią. Dostarczanie roślinom osobno: boru, cynku i azotu powoduje wzrost kosztów nawożenia, ale przede wszystkim może sadownikowi po prostu zabraknąć czasu. Także pogarszająca się z dnia na dzień aura (wahania, i to dość istotne, temperatury, intensywne opady) niekorzystnie wpływa na efektywność wykorzystania przez drzewo dostarczonych składników. Czasami może dojść do ich zmycia, wtedy straty ekonomiczne są już bardzo znaczne. Zabiegi dokarmiania pozakorzeniowego są tym skuteczniejsze, im rośliny mają większą powierzchnię do pobierania składników. Zbliżający się szybkimi krokami moment opadania liści ogranicza możliwości aplikacji nawozów, a pamiętać należy, że bardzo dobry efekt uzyskuje się po dwukrotnej aplikacji ww. nawozu (w odstępach 10–14 dni). W przypadku braku możliwości wykonania dwóch zabiegów jesienią warto zastosować nawóz nawet jeden raz w wyższej, z zalecanych, dawce – 5 l/ha (przy łącznym stosowaniu z mocznikiem w dawce 5 kg/ha).
Przeciwdziałanie parchowi – z myślą o przyszłym sezonie
Ostatnim, jesiennym zabiegiem nalistnym (nie dolistnym!) powinno być użycie Mocznika w dawce 50 kg w 1000 l cieczy roboczej/ha. Zabieg ten należy wykonać po pierwszych niewielkich przymrozkach. U nasady ogonków liściowych zacznie się w takich warunkach wykształcać (czasem dość nagle) warstwa, tzw. odcinająca powodująca oddzielenie liści od pędu, które w efekcie wkrótce zaczną opadać. Jest to najlepszy czas do opryskania liści będących jeszcze na drzewie. W takim przypadku roztwór mocznika dokładnie pokryje obie strony liści, czego nie uzyska się po ich opadzie na ziemię. Celem zabiegu nie jest bowiem dokarmianie rośliny (jak wcześniej wspominałem), ale przyspieszenie procesu rozkładu i mineralizacji tkanki roślinnej. Pod wpływem azotu uaktywnią się mikroorganizmy biorące czynny udział w procesach rozkładu masy organicznej i przemian chemicznych związków w niej zawartych. Poza tkanką roślinną (w tym martwą) i bez niej grzyb Venturia inaequalis nie jest w stanie przetrwać zimy, dojdzie zatem do ograniczenia potencjału chorobowego. W ten sposób istotnie zmniejszymy zagrożenie ze strony parcha jabłoni już z myślą o przyszłym sezonie – 2014.
Z lewej rząd po intensywnym owocowaniu, z prawej – drzewa tej samej odmiany, ale po słabym owocowaniu
Krzysztof Gasparski – Doradca Ogrodniczy ProCam Polska, fot. K. Gasparski