Nasza szkółka roślin wrzosowatych, znajdująca się niedaleko Puław, wygląda dość szczególnie. Prawie w całości jest usytuowana na sztucznie utworzonych tarasach, zakończonych wysokimi skarpami (fot. 1). Takie uformowanie terenu wyniknęło z konieczności, ale okazało się dobrym systemem, który sprawdził się już przez dwa, obfitujące w ulewne deszcze, sezony.
Pierwotne nachylenie terenu, na którym przyszło nam gospodarować, sięgało około 10% (skłon w dolinie rzeki, długości 250 m). Różnica poziomów wynosiła prawie 20 m. Przez pierwsze parę lat, dopóki nie dysponowaliśmy wystarczająco dużą powierzchnią, by wyrównać szkółkę, drżeliśmy ze strachu przed każdą burzą. Przy tak dużym spadku terenu gwałtowne opady tworzyły bowiem rwącą rzekę, która zazwyczaj powodowała niechcianą „ekspedycję” roślin. W skrajnym przypadku — 3 lata temu — 10 000 krzewinek wrzosowatych znalazło się w stawie. Zdeterminowani wykupywaliśmy okoliczne pasemka ziemi o szerokości 6 m, aż staliśmy się właścicielami około 8 ha. Wówczas rozpoczęliśmy wyrównywanie i formowanie terenu. Na ostatnim etapie tych prac dwie ładowarki czołowe, tzw. fadrony, i jeden ciężki spychacz pracowały prawie miesiąc, tworząc trzy duże półki (tarasy o powierzchni około 1,5 ha każdy — fot. 2).
Kwatery przygotowano ze spadkiem 2–4%, ale mimo to dwie skarpy „wyrosły” na wysokość mniej więcej 5–6 metrów. Celowe byłoby umocnienie skarp betonem, ale koszt okazał się zbyt wielki (sukcesywnie obsadzamy je więc roślinami zadarniającymi, np. irgą czy rozłożystymi, niskimi jałowcami). Po pierwszej zimie zmuszeni byliśmy pozalepiać dziury, jakie powstały na czołach skarp i wybudować pomiędzy tarasami drogi (fot. 3), które jednocześnie mogą pełnić funkcję kanałów zbierających wodę i odprowadzających ją na bok, by nie przelewała się na zagony z roślinami i nie erodowała skarpy. Główna droga, stanowiąca oś gospodarstwa, jest zarazem kanałem burzowym. Schody — oprócz tego, że są traktem komunikacyjnym — również spełniają tę samą rolę, a jednocześnie spowalniają wartko płynącą wodę.
Całość wygląda być może urokliwie, ale chcę podkreślić, że jest to bardzo trudny teren, którego przystosowanie do produkcji szkółkarskiej wymagało wielkich nakładów pracy i finansów.