Tendencje
Prezes KPA Andrzej Kowalski powiedział na wstępie, że pozytywnym zjawiskiem po mroźnej zimie, która spowodowała zwiększenie nakładów na ogrzewanie w szklarni, jest wzrost cen kwiatów anturium. Dotyczył on całego rynku europejskiego (a w efekcie także polskiego) — w ciągu pierwszych 3 miesięcy 2006 r. ceny kwiatów anturium na aukcjach holenderskich wzrosły o 10%.
Prezes dodał, że nieobecność niektórych kolegów spowodowana jest stawianiem nowych obiektów przeznaczonych pod uprawę anturium, co mogłoby wskazywać na dalsze zwiększanie się powierzchni produkcji tych roślin w Polsce (są jednak i tacy, którzy zrezygnowali z uprawy anturium lub ją ograniczyli). W naszym kraju wciąż zdecydowanie dominuje produkcja anturium na kwiaty cięte, choć zaczyna rosnąć zainteresowanie produkcją doniczkową tych roślin. Zdaniem A. Kowalskiego, taki trend prawdopodobnie się utrzyma — przy widocznej już nadprodukcji kwiatów ciętych — i dotyczyć będzie zwłaszcza tych ogrodników, którzy mają nieodległy od gospodarstwa rynek zbytu albo możliwość kierowania większych ilości towaru do jednego odbiorcy (np. sieci handlowej).
Jeden z wykładów, jaki znalazł się w programie konferencji, poświęcony był właśnie rosnącej roli roślin doniczkowych w produkcji kwiaciarskiej w wielu krajach Europy (a także w USA czy Japonii). Wygłosiła go prof. dr hab. Lilianna Jabłońska (fot. 1) ekonomistka z AR w Lublinie oraz z SGGW w Warszawie, zwracając uwagę, że te produkty nie mają tak silnej konkurencji ze strony importu, jak kwiaty cięte, a ponadto zwiększa się zainteresowanie nimi wraz z bogaceniem się społeczeństwa. Tendencja do zastępowania upraw na kwiaty cięte roślinami doniczkowymi i balkonowo-rabatowymi zaznacza się i u nas, ale te pierwsze wciąż stanowią znakomitą większość (ok. 65%) ogólnego areału roślin ozdobnych pod osłonami. Prelegentka apelowała przy okazji do członków klubu o umożliwienie przeprowadzenia badań w ich gospodarstwach, co pomogłoby zgromadzić wiarygodniejsze dane na temat polskiego kwiaciarskiego „stanu posiadania” (dotychczas ekonomiści opierają się na własnych szacunkach, a ogrodnicy na ogół nie są skorzy do dzielenia się tego typu informacjami). Wiedza na temat tego, ile i czego produkuje się w Polsce, oraz trendów, którym podlega nasz rynek, jest m.in. ważnym narzędziem marketingowym, pomaga bowiem ogrodnikom i handlowcom w podejmowaniu strategicznych decyzji.
Fot. 1. Profesor Lilianna Jabłońska prosiła producentów anturium o pomoc w prowadzeniu badań na tematy ekonomiczne (z lewej prezes KPA Andrzej Kowalski)
Podłoża
Rośnie zainteresowanie producentów anturium perlitem (czyt. też HO 4/2006), którego zalety przedstawił na konferencji, między innymi, inż. Bogusław Pelar — właściciel firmy z Cieszyna. Poinformował, że wytwarzany przez niego perlit zawiera 70% granul o najgrubszej frakcji (2–6 mm), a tylko 10% tych najdrobniejszych (<1 mm). Przewidywana cena to równowartość około 40 euro/m3, przy czym np. w przypadku uprawy anturium w rynnach typu W potrzeba 500–560 m3 perlitu na 1 ha (jak podawał w swojej prelekcji na temat tego podłoża dr Adam Muszyński doradca z Przeźmierowa). Utrudnieniem związanym z użyciem tego podłoża w uprawach anturium jest frakcja pylista, którą przed rozpoczęciem uprawy trzeba z niego wypłukać. Dlatego też producenci apelowali, by oferowany im produkt nie tylko miał jak najwięcej (najlepiej 100%) dużych granul, ale też był przepłukany przez wytwórcę.
Dr Jacek Nowak z ISK w Skierniewicach omówił zastosowanie „chipsów” kokosowych w uprawie anturium, na podstawie własnych doświadczeń prowadzonych na odmianie 'Tropical’. Podkreślił, że taka forma włókna kokosowego zapewnia dobre warunki powietrzne korzeniom roślin, ponadto nie zmienia ono swoich właściwości w trakcie uprawy. Substrat ten ma jednak zazwyczaj wysoką zawartość składników pokarmowych (zwłaszcza potasu), co należy uwzględnić przy fertygacji (przed rozpoczęciem uprawy konieczne jest wykonanie analizy chemicznej podłoża w celu ustalenia prawidłowego składu pożywki). Z badań dr. Nowaka wynika, że rośliny uprawiane w tym podłożu plonowały podobnie, jak w mieszaninie torfu wysokiego i styropianu. Prelegent stwierdził, że kwiaty zebrane z roślin uprawianych w „chipsach” kokosowych były lepszej jakości niż w przypadku tych rosnących w perlicie bądź keramzycie. Przedstawił także zalecenia do uprawy anturium w podłożach kokosowych: powinna się ona odbywać na podgrzewanych, podwyższonych zagonach w 20–30-cm warstwie substratu, optymalna gęstość nasadzenia wynosi 8–12 roślin/m2. Podkreślił również, że w początkowym okresie uprawy podłoże kokosowe silnie sorbuje wapń i magnez, natomiast uwalnia do roztworu glebowego potas i sód, co należy uwzględnić w programie nawożenia. Z „chipsów” tych można sporządzać również mieszanki, np. dodając torfu wysokiego bądź styropianu (fot. 2). Cena 1 m3 podłoża kokosowego („chipsów”) w big-bagach w firmie Tin Tours, której produkt wykorzystano w doświadczeniu, wynosi około 300 zł, przy czym na 1 m2 uprawy potrzeba około 250 l tego podłoża.
Fot. 2. „Chipsy” kokosowe w mieszaninie z torfem wysokim i styropianem — podłoże,
w którym uprawiano anturium
Nawożenie
Naukowcy z poznańskiej AR — prof. dr hab. Andrzej Komosa (fot. 3) i dr Tomasz Kleiber — podsumowali dotychczasowy cykl wykładów, które przedstawiali na wcześniejszych spotkaniach. Potwierdzili zalecenia dotyczące dostosowywania programów nawożenia dla poszczególnych odmian (lub grup odmian) i cyklicznych (co 4–6 tygodni) analiz chemicznych podłoża w przypadku uprawy anturium w substratach organicznych. Dowodzili, że przekroczenie stężeń hydroponicznych (docelowych zawartości składnika w pożywce) — zwłaszcza wapnia, manganu i siarczanów — skutkuje obniżeniem plonu. W swoich badaniach wykazali, że anturium rosnące w podłożach inertnych (np. w wełnie mineralnej, piance polifenolowej, perlicie) plonowało lepiej niż w organicznych. W tych pierwszych rośliny miały stabilne warunki fizyczne, a ich korzenie bardzo dobre warunki powietrzne.
Fot. 3. Profesor Andrzej Komosa jest stałym i chętnie słuchanym wykładowcą
na spotkaniach Klubu Producentów Anturium
Prof. Komosa ponownie polecał uprawę w podłożu z „powietrza”, czyli aeroponikę. Anturium ma w tym przypadku podobne do naturalnych warunki wzrostu (jest epifitem), co daje w efekcie lepszy rozwój korzeni (fot. 4) i części nadziemnej roślin oraz lepszą ich jakość. Taką produkcję w Polsce rozpoczęto w gospodarstwie państwa Stodolnych (czyt. też HO 9/2005) i — jak podawał prof. Komosa — uzyskuje się tam o 20% wyższe plony niż w wełnie mineralnej. Mimo zalet aeroponiki (m.in. 40% oszczędność wody i nawozów w skali roku), wadą tej technologii jest wysoki koszt instalacji niezbędnych do funkcjonowania systemu. Wykładowca zwracał uwagę na konieczność wprowadzania w Polsce tzw. układów zamkniętych w uprawach pod osłonami (recykling pożywki) i polecał odkażanie krążącej w obiegu pożywki lampami UV.
Fot. 4. Korzenie anturium uprawianego w aeroponice w gospodarstwie
pp. Stodolnych
Ochrona roślin
O przewidywanych problemach z ochroną anturium przed szkodnikami mówił prof. dr Gabriel Łabanowski z ISK. Kłopoty te wiążą się przede wszystkim z malejącą liczbą środków chemicznych dopuszczonych do użycia (rejestrowanych) w Polsce, zwłaszcza w uprawach roślin ozdobnych. Obecne przepisy wymagają precyzyjniejszych zapisów na etykietach, dotyczą one już nie grupy szkodników czy roślin, ale konkretnych gatunków (np. zamiast przędziorek jest przędziorek zachodni, zamiast rośliny ozdobne — goździk, gerbera, itp.). I tak np. preparat Apacz 50 WG w 2004 r. został zarejestrowany tylko do zwalczania mączlika szklarniowego na gerberze oraz wciornastka zachodniego na sępolii i gerberze. Te szczegółowe zapisy na etykietach świadczą o tym, że tylko na tych uprawach i z tymi szkodnikami przeprowadzono odpowiednią liczbę badań. Firmy fitofarmaceutyczne — ze względów finansowych — rzadko podejmują działania w kierunku rejestracji lub rerejestracji środków, które nie będą przeznaczone dla roślin masowo uprawianych (produkcja anturium jest zaliczana do małoobszarowych, a tym samym nieopłacalnych dla tych firm). Obecnie zarejestrowane jest 13 preparatów, które mogą być, zgodnie z prawem, wykorzystane do zwalczania szkodników w uprawie anturium, ale rejestracja kilku z nich wygaśnie w ciągu roku lub dwóch lat.
Podobny problem, dotyczący rejestracji fungicydów, zasygnalizował prof. dr hab. Leszek Orlikowski. Między innymi z tego powodu zwracał uwagę na środki biologiczne Biochikol 020 PC (2,5%) i Biosept 33 SL (0,2%), które indukują odporność na patogeny (związki znajdujące się w drugim z preparatów, który zawiera wyciąg z grejpfruta, oddziałują też na bakterie). Prelegent przytoczył również wyniki doświadczeń przeprowadzonych na Hawajach (są tam plantacje produkcyjne anturium), gdzie używano szczepionek bakteryjnych — zawierających m.in. Microbacterium testaceum — które ograniczały rozwój zarazy bakteryjnej (Xanthomonas axonopodis).
Zwiększeniu odporności anturium na patogeny może służyć mikoryzacja roślin, o której mówiła prof. dr hab. Bożenna Borkowska z ISK. Wyjaśniła, że rośliny anturium rozmnażane metodą in vitro są po wyjęciu „ze szkła” pozbawione mikroorganizmów (również tych pożytecznych). Zasiedlanie korzeni młodych roślin grzybami mikoryzowymi może spowodować zwiększenie powierzchni i liczby liści, poprawienie aktywności fotosyntetycznej (jej poziom u anturium jest niski) oraz zdrowotności. Prelegentka określiła nawet anturium — roślinę epifityczną — jako „doskonałą uprawę do wprowadzania mikoryzy”. Zabieg mikoryzacji wymusza jednak ograniczenie użycia nawozów mineralnych (zwłaszcza fosforu), a także tradycyjnych środków ochrony roślin, toteż na plantacjach produkcyjnych trudno jest go pogodzić z dążeniem do uzyskania jak najwyższych plonów kwiatów najlepszej jakości.
Nowinki z zagranicy
Tadeusz Strzempa z firmy Brinkman Polska tradycyjnie już przedstawił nowinki z prasy holenderskiej na temat uprawy anturium. Tym razem informacje dotyczyły wpływu sposobu prowadzenia roślin na plon kwiatów. W badaniach holenderskich rośliny czterech odmian (’Tropical’, 'Midori’, 'Acropolis’, 'Fantasia’) prowadzono dwoma sposobami — po cięciu pozostawiano 1 liść lub 3 liście. Wynika z tych doświadczeń, że rośliny słabiej „prześwietlane” lepiej plonowały, miały dłuższe pędy kwiatostanowe, pochwy o większej średnicy, trwalsze kwiaty po ścięciu, w tym przypadku stwierdzono jednak więcej krzywych łodyg (u 'Midori’ — 46%).
Dużym zainteresowaniem cieszył się wykład dr Jadwigi Treder z ISK, która przedstawiła spostrzeżenia z wyjazdu szkoleniowego do Holandii, zorganizowanego przez Klub Producentów Anturium w 2005 r. (relację z tego szkolenia można przeczytać na str. 140–143 oraz w HO 4/2006).